Wojenka ministra Bańki z prezydentem Dziubą. Minister tłumaczy.

minister sportu Wiold BańkaChciałby pan w przyszłości zostać prezydentem swojego rodzinnego miasta, czyli Tychów?

Absolutnie nie mam ambicji samorządowych. Moją misją jest praca dla polskiego sportu i turystyki w najbliższych latach.

To na czym polega pańska wojenka z prezydentem Tychów? Krytykował pan go za budowę stadionu, potem za wydawanie publicznych pieniędzy na sport zawodowy, kosztem sportu młodzieżowego.

Wojenka? Bez przesady. Byłem zaskoczony absolutnie alergiczną reakcją prezydenta Andrzeja Dziuby. Szkoda, że zareagował tak bardzo emocjonalnie, bardzo mnie to zdziwiło. Ja tylko zwracałem uwagę na podstawowe fakty. Jeśli miasto daje ok. 1,2 mln na organizację zajęć sportowych dla dzieci i młodzieży, a 7,5 mln zł na zawodowców, to przyzna pan, że proporcje są zdecydowanie na korzyść wyczynu i warto je chociaż odrobinę skorygować bardziej na plus dla sportu dzieci i młodzieży.

Prezydent Dziuba mówi o ponad 2 milionach na sport młodzieżowy w tym roku. Co więcej, w innych miastach ten brak równowagi jest znacznie bardziej jaskrawy.

Z tego, co wiem, w tych 2 milionach zawiera się także utrzymanie obiektów. Chciałem zachęcić prezydenta Tychów do bardziej zdecydowanego wsparcia sportu dzieci i młodzieży i korekty proporcji finansowych na rzecz tej dziedziny.

Pańskim zdaniem samorządy powinny łożyć na utrzymywanie klubów piłkarskich?

Nie mam nic przeciw budowaniu marki klubu sportowego w oparciu o samorząd. Warto także wspierać sport zawodowy i dobrze, ze tak się dzieje! Chodzi tylko o proporcje wsparcia. Nie ma sportu wyczynowego na najwyższym poziomie bez piramidy szkoleniowej wśród dzieci i młodzieży. A propos Tychów: spytajmy prezydenta, ile miasto przeznacza pieniędzy na rozwój np. sekcji kajakowej, z której wywodzi się dwukrotna medalistka olimpijska Karolina Naja, ile na sekcję lekkoatletyczną, za jaką kwotę kupiono sprzęt sportowy do szkół, a ile pochłaniają wynagrodzenia w spółce Tyski Sport, do której należy np. piłkarski klub GKS Tychy grający w I lidze?

Kluby w Zabrzu, Chorzowie czy Katowicach kosztują jeszcze więcej i też nie odnoszą sukcesów.

Nie chcę wkraczać w autonomię decyzyjną i finansową samorządów. Tychom radziłem, by odważniej zainwestowały w sport dzieci i młodzieży, bo to fundament i to samo mogę rekomendować w innych śląskich miastach. Bez wychowanków, bez szkolenia od podstaw nie zbudujemy sukcesu na dłuższą metę. Jednym z elementów takiego stylu myślenia są np. Akademie Klasy Ekstra i współpraca MSiT z Ekstraklasą.


Źródło : http://www.dziennikzachodni.pl/