Remis tyskich rezerw z Orłem Łękawica w 4 lidze.

 


Stare piłkarskie porzekadło mówi, że jeśli meczu nie można wygrać, to należy go zremisować. Tak też było w starciu GKS II Tychy z Orłem Łękawic, które to zakończyło się podziałem punktu po remisie 1:1.

Na pierwszą, groźną akcję przyszło nam poczekać do 8. minuty spotkania, kiedy to Pipia zdecydował się na niesygnalizowany strzał z dystansu, czym sprawił sporo problemów Byrtkowi. Bramkarz gości zdołał jednak odbić uderzenie kapitana tyszan, a na dodatek poradził sobie także z dobitką Biegańskiego.

Niemal dziesięć minut później ciężar gry przeniósł się na połowę GKSu, gdzie Kudzia w sytuacji sam na sam z Daną musiał uznać wyższość naszego bramkarza. Równie groźnie było po strzale Studenckiego, ale ten będąc niepilnowanym na dwunastym metrze fatalnie przestrzelił po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Kolejną groźną akcję zobaczyliśmy w 32. minucie. Ponownie Pipia wdał się we znaki Byrtkowi, ale z takim samym efektem jak z początku meczu.

Po upływie kolejnych pięciu minut przed szansą otwarcia wyniku stanęli goście. Michalec, po kontrataku, odważnie wszedł między obrońców GKSu i będąc sam na sam z Daną strzelił wprost w kładącego się już golkipera.

Jeszcze przed przerwą „Trójkolorowi” mogli pokusić się o zdobycz bramkową, ale wpierw Biegański obił słupek bramki Orła, a następnie dobitka Oleksego była zbyt lekka, by zaskoczyć bramkarza gości.

Po zmianie stron, a dokładnie w 64. minucie odważnym wejściem w pole karne rywali popisał się Biegański czym wywalczył rzut karny.

Tym razem do piłki podszedł Orliński i co prawda pokonał Byrtka, ale dopiero po dobitce własnego strzału.

Po każdym treningu dodatkowo ćwiczymy rzuty karne, ale jak widać są one naszą klątwą i jakość ich wykonania pozostawia wiele do życzenia – skomentował trener Jarosław Zadylak.

Chwilę później na murawie powiało grozą, a w ferworze walki przytomność we własnym polu karnym stracił Iwanek. Na całe szczęście szybka interwencja służb medycznych zapobiegła poważniejszym następstwom i po pięciominutowej przerwie wróciliśmy do gry, choć sam poszkodowany na boisku już się nie pojawił.

Rywale po utracie gola ani myśleli się poddawać i gra zrobiła nam się bardziej otwarta. W ostatnim kwadransie gry działo się sporo, zarówno pod jedną jak i drugą bramką. Do 90. minuty spotkania tyszanie mieli aż trzy szanse na podwyższenie prowadzenia, ale dwukrotnie Biegański i raz Orliński nie potrafili znaleźć sposobu na Byrtka.

To co nie udało się „Trójkolorowym” wyszło natomiast gościom. W doliczonym czasie gry na strzał z okolicy linii pola karnego zdecydował się Szymon Byrtek i Dana tylko bezradnie mógł patrzeć jak futbolówka mija jego dłonie i wpada do siatki tuż przy słupku. Tym samym mecz zakończył się podziałem punktów.

Zagraliśmy dzisiaj bardzo słaby mecz pod każdym względem. Wyglądaliśmy źle w obronie jak i w ataku. Mimo, iż sygnały o spadku formy docierały do nas przez cały tydzień, to nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Na pewno nie zasłużyliśmy z taką grą na wygraną i trzeba się cieszyć z tego remisu – podsumował mecz trener GKS II Tychy.

GKS II Tychy – LKS Orzeł Łękawica 1:1 (0:0)
1:0
 Orliński (65.)
1:1 Sz. Byrtek (90.)

Sędziował: Dominik Panek (Lisowice)

GKS II Tychy: 22. Dana – 3. Słanek, 4. Zarębski, 6. Oleksy (46, 24. Kawka), 7. Żelazowski (46, 30. Wilk Ż), 8. Orliński, 9. Ploch, 10. Biegański, 17. Pipia, 23. Rabiej, 34. Kacprowski (70, 18. Pawlusiński). Trener Jarosław Zadylak.


Źródło : https://gkstychy.info/pilka-nozna/