Remis tyskich rezerw w Zina 4 lidze. LKS Czaniec – GKS II Tychy 2:2

 


Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu tyszan, jednak pomimo przeciwności losu lider potrafił się podnieść i dzięki walce do samego końca podopieczni trenera Sebastiana Idczaka wywalczyli cenny remis.

O pierwszych trzydziestu minutach meczu, można napisać tylko tyle, że się odbyły. Na boisku bowiem oprócz rzęsistego deszczu nie działo się nic godnego uwagi, a próby Oleksandra Apanchuka z jednej strony boiska czy Machowkiego z drugiej nie miały prawa znaleźć drogi do siatki.

Emocje zaczęły się dopiero w 33. minucie kiedy to Pipia lewą stroną boiska minął trzech rywali i wbiegając w pole karne odegrał na 11. metr do rozpędzonego Plocha, a temu zostało tylko przystawić nogę i ulokować piłkę tuż pod poprzeczką.

Cztery minuty później Pipia powielił swoją bramkową akcję, ale tym razem zdecydował się na strzał, po którym piłka wyszła na róg.

W 39. minucie to miejscowi z kolei wywalczyli rzut rożny, który modelowo rozegrali bracia Apanchuk. Andrii wrzucił wprost na głowę Oleksandra, a ten gubiąc krycie doprowadził do remisu.

Jeszcze przed przerwą młodszy z braci mógł wpisać się na listę strzelców, ale piłka po jego uderzeniu powędrowała nad bramką.

Po zmianie stron miejscowi szybko dopięli swego, a do protokołu ponownie wpisał się Olekandr, wykorzystując sytuację sam na sam z Czarnogłowskim po tym, jak otrzymał prezent od naszego bramkarza.

Przez kolejny kwadrans gospodarze raz za razem szturmowali nasze pole karne, ale finalnie zarówno Oleksandr Apanchuk jak i Nazdryn-Platnitsky przestrzelili swoje próby.

W 69. minucie mogło być już po meczu, ale tym razem Andrii Apanchuk minimalnie chybił przy próbie lobowania Czarnogłowskiego z połowy boiska.

Przed spotkaniem mieliśmy dwa cele, pierwszy to zrewanżować się za jesienną porażkę, a drugi to sprawić, że jeśli macie świętować to nie u nas. Tychy dzisiaj pokazały, że nie przez przypadek są liderem tabeli. Nawet w meczu, w którym im nie szło potrafili odwrócić losy spotkania – ocenił trener gospodarzy Szymon Waligóra.

Na niespełna pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Rutkowski przebojem przedarł się pod pole karne rywali i dograł wprost na głowę do nadbiegającego Orlińskiego, a ten przymierzył przy słupku dając tyszanom wyrównanie. Ten sam zawodnik miał w 90. minucie piłkę meczową na nodze, ale jego uderzenie okazało się minimalnie niecelnie i mecz zakończył się podziałem punktów.

Wiedzieliśmy na jaki teren jedziemy i założeniem było nie przegrać. Nie możemy powiedzieć, że ten punkt nas cieszy, ale okoliczności w jakich go wywalczyliśmy buduje, bo to pokazało, że drużyna grała do końca mimo, iż praktycznie przez cały mecz nam nie szło – powiedział trener Sebastian Idczak.

LKS Czaniec – GKS II Tychy 2:2 (1:1)
0:1
 Ploch (33.)
1:1 Apanchuk O. (39. głową)
2:1 Apanchuk O. (49.)
2:2 Orliński (86. głową)

Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec)

GKS II Tychy: 12. Czarnogłowski – 7. Rutkowski Ż, 19. Kopczyk, 4. Zarębski, 17. Pipia, 9. Dzięgielewski, 11. Ploch, 34. Krężelok, 97. Paluch (46, 77. Borzęcki Ż), 47. Biegański (89, 24. Rabiej), 79. Machowski (73, 18. Orliński). Trener Sebastian Idczak Ż.


Źródło : http://gkstychy.info/pilka-nozna/