20 kwietnia tyski GKS obchodzi 50 lat.

 


Pandemia nadwyrężyła piękne plany jubileuszu GKS-u Tychy. Miał przyjechać zagraniczny klub, ostatecznie głównym punktem obchodów będzie wtorkowe ligowe spotkanie z Radomiakiem. Kibice – mimo koronawirusa – i tak mogą liczyć na atrakcje.

Jubileusz przypada właśnie we wtorek, GKS Tychy powstał 20 kwietnia 1971 roku. Tego dnia zdecydowano o połączeniu w jeden klub wielosekcyjny piłkarzy Polonii Tychy, hokeistów Górnika Murcki i kilku sekcji Górnika Wesoła.

– Przebieg obchodów planowaliśmy już w zeszłym roku, spotkań w tej sprawie było kilkanaście. Nie wiedzieliśmy jak będzie rozwijać się pandemia – mówi Krzysztof Woźniak, prezes spółki Tyski Sport. – Jeszcze kilkanaście miesięcy temu myśleliśmy żeby zaprosić na mecz jakiś zagraniczny klub. Pewne rozmowy były już toczone, ale wszyscy zaczęliśmy żyć w niepewności w dobie koronawirusa, ostatecznie pomysł trzeba było zarzucić. Widząc ligowy terminarz, pomyśleliśmy, że w dniu jubileuszu, 20 kwietnia, mógłby odbyć się mecz z Radomiakiem. Udało w tej sprawie porozumieć się z Radomiakiem, PZPN-em i Polsatem, który będzie go transmitował – mówi Leszek Bartnicki, prezes piłkarskiego GKS-u Tychy.

– Sprawdziłem sobie w jaki dzień wypadał 20 kwietnia 1971 roku kiedy powstał GKS. Wypadał we wtorek czyli tak jak wypadnie jubileusz a może także dlatego, że prezes Władysław Wtorek był jedną z najważniejszych person w historii klubu – uśmiecha się Bartnicki.

20 kwietnia zostanie zaprezentowany trailer filmu powstałego z okazji 50-lecia klubu. W związku z pandemią nie wiadomo jeszcze kiedy odbędzie się uroczysty pokaz całości, klub chce żeby film zobaczyło jak najwięcej tyszan. Działacze myślą o kinie plenerowym.

Ludzie związani z tyskim klubem chcieli by jubileusz wypadł jak najbardziej okazale. Powstał nowy herb okolicznościowy, przed stadionem i lodowiskiem zawisły okolicznościowe flagi, wyklejono z okazji jubileuszu autobus klubowy. Tych działań było zaplanowanych znacznie więcej. – Musimy sobie zdawać sprawę z obostrzeń. Na sugestie policji musieliśmy zarzucić pomysły, które mogłyby spowodować gromadzenie się ludzi przed stadionem – przyznaje prezes Bartnicki. – Mecz z Radomiakiem zagramy w specjalnych strojach retro przygotowanych tylko na ten mecz. Jeszcze w lutym liczyłem, że choć kilka tysięcy kibiców będzie mogło to spotkanie obejrzeć z trybun, niestety trzecia fala koronawirusa to uniemożliwiła. Stroje są bardzo ładne, kibice będą mogli je zobaczyć przynajmniej w telewizji – mówi Bartnicki. Z okazji meczu przygotowano specjalny program meczowy, który warto będzie mieć w swojej kolekcji

– Koszulki retor przewidzieliśmy dla wszystkich sekcji. Wydaliśmy też dużo gadżetów z okazji 50-lecia – podkreśla Krzysztof Woźniak.

Obaj szefowie przeżywają ten jubileusz osobiście. – Pierwszy raz na stadion zabrał mnie ojciec, potem na mecze chodziłem już sam. Doskonale pamiętam Sokół Tychy. Pamiętam mecz wygrany 4-3 z Hutnikiem Kraków kiedy gole zdobywali między innymi Bogdan Prusek i Krzysiu Bizacki – opowiada Woźniak.

– Jestem w trudniejszej sytuacji niż Krzysiek, który jest rodowitym tyszaninem. Jako dziennikarz pierwszy raz w Tychach byłem na benefisie Radosława Gilewicza. W telewizji komentowaliśmy razem mecze i zaprosił mnie na ten mecz na stadion w Tychach, który wtedy wyglądał jeszcze zupełnie inaczej. Pamiętam lokal szatnia, w którym było mnóstwo pamiątek przede wszystkim hokejowych. Potem przyjeżdżałem komentować pierwszoligowe mecze GKS-u Tychy choć mój pierwszy mecz tyszan jaki miałem przyjemność komentować odbył się z Zawiszą w Bydgoszczy. Os 2019 roku mieszkam i pracuję w Tychach i oczywiście inaczej już na klub spoglądam – zauważa Leszek Bartnicki.

Pytam o najprzyjemniejsze wspomnienia.

Woźniak: – Pięć mistrzostw Polski drużyny hokejowej, które są bardzo istotne dla wszystkich tyszan, szczególnie to pierwsze w 2005 roku. Dla mnie osobiście ostatnie dwa, dołączyłem do klubu w 2019 roku w trakcie sezonu. Pamiętam jak wygraliśmy mecz finałowy z Cracovią na wyjeździe i to była chyba najprzyjemniejsza chwila. Inne to mecz piłkarski z Wisłą Kraków kiedy na stadion przyszło 6 tysięcy ludzi.

Bartnicki: – Bardzo mile wspominam awans do ćwierćfinału Pucharu Polski po grudniowym meczu przeciwko ŁKS-owi wtedy grającemu w ekstraklasie. Wygraliśmy wtedy 2-0 i wywalczyliśmy awans dopiero drugi raz w historii klubu. Zapamiętałem, że na mecz ćwierćfinałowy kilka godzin przed meczem zdecydowano, że nie będą mogli zobaczyć go kibice co wiązało się z faktem że zaczynała się pandemia koronawirusa. Miłym za to wspomnieniem jest awans naszych młodych piłkarzy do Centralnej Ligi Juniorów.

Bartnicki podkreśla, że otacza się ludźmi, dla których klub to nie tylko miejsce pracy ale coś więcej. – Tychy to młode miasto, w tym roku świętują nie tylko 50-lecie klubu ale i 70-lecie nadania praw miejskich. Klub jest wpisany w krajobraz miasta, czymś co tyszan jednoczy, ważnym elementem codziennych dyskusji. Kiedy spaceruję po mieście i rozmawiam z ludźmi to widzę, że tym klubem żyją. Prezes klubu Władysław Wtorek, opowiadał, że kiedy klub powstawał na początku lar 70. to idea była taka żeby ludzi, którzy przyjeżdżają do Tychów z całej Polski zjednoczył, żeby mieli swój symbol. Myślę, że to się udało, ten trójkolorowy trójkąt [herb klubu] tyszanie w sercu mają – zauważa.


Źródło :  https://sport.interia.pl/pilka-nozna/