COVID-19 zniszczył tyszaninowi płuca. Polscy lekarze przeszczepili mu nowy narząd.
Grzegorz Lipiński, 45-letni mężczyzna, trafił do historii medycyny polskiej jako pierwszy pacjent, któremu przeszczepiono płuca zniszczone przez COVID-19, chorobę wywoływaną przez koronawirusa SARS-CoV-2. Zabieg wykonano w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
45-letni Grzegorz Lipiński, szef sterylizatorni w jednoimiennym szpitalu zakaźnym w Tychach, trafił do szpitala (tego samego, w którym pracował) jako pacjent 20 czerwca 2020 r. Miał objawy COVID-19: wysoką gorączkę, duszność. Poza niewielką nadwagą, nie miał żadnych dodatkowych obciążeń. Badania wykazały, że w momencie przyjęcia do szpitala, zmiany chorobowe w płucach obejmowały już 40-50 proc. ich tkanki. Wdrożono leczenie lekiem przeciwwirusowym oraz osoczem ozdrowieńców, podłączono go do respiratora. Mimo tych działań, stan zdrowia mężczyzny stale się pogarszał. Rozwinęło się u niego obustronne zapalenie płuc, w 9. dobie pobytu w szpitalu, zmiany chorobowe obejmowały już 90 proc. miąższu płucnego. Pojawiło się zagrożenie zatoru płuc. Chorego przewieziono do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie – placówki, która miała urządzenie do natleniania krwi – ECMO (tzw. sztuczne płuco).
– To urządzenie ratuje życie, gdy płuca nie działają, przenosi ciężar wymiany gazowej z płuc na technikę pozaustrojową. To daje czas do momentu, w którym albo zadziała leczenie przyczynowe, albo zastąpimy ten narząd przeszczepionym – wyjaśnił dr Konstanty Szułdrzyński z krakowskiego szpitala.
Dzięki szybkiej wspólnej walce organizm pana Grzegorza w końcu poradził sobie z koronawirusem, ale zmiany, jakie zaszły w jego płucach, były nieodwracalne – wirus całkowicie je zniszczył, doprowadzając do zwłóknienia, stwardnienia i znacznego zmniejszenia tego narządu. Chory został zakwalifikowany do przeszczepu. Miał szczęście, bo dawca z odpowiednią grupą krwi, znalazł się dość szybko. Jego płuca okazały się za duże, zatem przed wszczepieniem lekarze chirurgicznie nieco je zmniejszyli. Przeszczep się udał.
– Chcemy przekazać tę dobrą nowinę, bo potrzebujemy takich w dzisiejszych czasach. Ten sukces – nie boję się tego słowa – stał się możliwy tylko i wyłącznie dlatego, że działaliśmy razem – powiedział podczas konferencji prasowej dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca, prof. Marian Zembala, podkreślając, że przypadek pana Grzegorza to przestroga, aby nie lekceważyć koronawirusa SARS-COV-2.
Pan Grzegorz Lipiński był w leczony aż w trzech placówkach: w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Tychach (od marca pełni funkcję jednoimiennego szpitala zakaźnego), gdzie był leczony w pierwszym etapie, Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, gdzie leczono go za pomocą ECMO, a także w Śląskiego Centrum Chorób Serca. Zdaniem prof. Zembali, życie chorego udało się uratować, dzięki dobrej współpracy lekarzy tych trzech ośrodków.
Źródło : https://zdrowie.radiozet.pl/