Mały autobus tyskiego PKM-u utknął pod wiaduktem.

 


Mały autobus komunikacji miejskiej wjechał pod zbyt niski wiadukt. – Nie przewoził pasażerów – podkreślają pracodawcy kierowcy. Ale betonowe sklepienie wiaduktu urwało z dachu auta instalację gazową. – Ludzka pomyłka – dodają. Takie pomyłki zdarzyły się pod tym wiaduktem już ponad 50 razy. W tym roku co najmniej sześć.

Do zdarzenia doszło dzisiaj po szóstej rano na ulicy Glinczańskiej w Tychach. Mały autobus wjechał pod zbyt niski wiadukt kolejowy (zwany wiaduktem Glinka). Nie tylko pod nim utknął, blokując ruch, ale stracił instalację gazową. Zamontowane na dachu butle w wyniku zderzenia z betonowym sklepieniem spadły na ulicę.

– W autobusie nie było pasażerów i nikomu nic się nie stało. Kierowca został ukarany mandatem w wysokości 500 zł – mówi Barbara Kołodziejczyk, rzeczniczka policji w Tychach.

– Była to jazda techniczna mikrobusa linii 131. Kierowca zaczął pracę, ale jeszcze nie pod naszym szyldem. Dopiero jechał na przystanek, by zabrać pierwszych pasażerów – wyjaśnia Michał Wawrzaszek, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Metropolitalnego.

Kierowca, lat 28, z dwuletnim stażem w prowadzeniu autobusów, zatrudniony jest w firmie, która ma umowę z Przedsiębiorstwem Komunikacji Miejskiej w Tychach.

Jak wyjaśnił w oświadczeniu prezes PKM Miłosz Stec, Glinczańską nie przebiega żadna linia autobusowa, a do zdarzenia doszło „w wyniku ludzkiej pomyłki”.


Źródło : http://www.tvn24.pl