Szybki koniec pucharowej przygody tyskich rezerw.

 


W mocno okrojonym składzie przyszło się zmierzyć naszym zawodnikom z Sokołem Wola w 1/8 Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Tychy i choć na boisku Trójkolorowi przeważali, to jednak rywale okazali się skuteczniejsi.

Kto wie, jakby potoczyło się spotkanie, gdyby w 3 minucie po akcji Nieśmiałowski – Pipia – P. Kokoszka, sędziowie nie dopatrzyli się spalonego tylko uznali bramkę. Niestety nie dość, że nie udało nam się wyjść na prowadzenie, to cztery minuty później miejscowi za sprawą Magiery otworzyli wynik.

W 17 minucie ponownie mogło być groźnie pod bramką Zielińskiego, ale jemu z pomocą podążył Porczyński zatrzymując nieprzepisowo kontrę tyszan, za co słusznie ukarany został żółtym kartonikiem. Kilka chwil później Pipia urwał się obronie rywali i dograł w pole karne, ale na nasze nieszczęście nikt nie przeciął lotu piłki.

Na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy ponownie we znaki gospodarzom wdał się Pipia. Tyszanin minął jak tyczki czterech rywali i zagrał na środek pola karnego, tam do piłki dopadł Paluch i huknął pod poprzeczkę, niestety w ostatniej chwili golkiper Sokoła zdołał wybronić uderzenie na róg.

Po zmianie stron w 50 minucie efektownym strzałem z przewrotki chciał popisać się Biegański, ale minimalnie minął się z piłką.  Sześć minut później piłkarze LKSu przeprowadzili kontratak, Jucha znalazł się sam na sam z Odyjewskim, ale jego strzał okazał się niecelny.

W 62 minucie spotkania na bramkę rywali uderzał Matusz, ale jego uderzenie z głowy w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Sokoła. Kwadrans przed końcem meczu dwukrotnie swoimi umiejętnościami popisał się Zieliński broniąc tylko w sobie znany sposób uderzenia Biegańskiego i Palucha.

To, co nie udało się gościom, wyszło natomiast gospodarzom, Kaczmarczyk zagrał do Kuźnika, a ten strzałem po ziemi podwyższył wynik meczu na 2:0. Ten sam zawodnik mógł w doliczonym czasie gry zdobyć trzeciego gola dla swojej drużyny, ale w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem lepszym okazał się Odyjewski – Cieszę się bardzo z wyniku, bo spędziłem w Tychach długie lata, ale teraz w Woli krok po kroku budujemy ciekawą drużynę. Zagraliśmy mądrze taktycznie, udało się strzelić dwa gole i wygraliśmy. Jestem dumny z zawodników, bo zostawili na boisku dużo zdrowia – ocenił pojedynek trener gospodarzy Łukasz Biliński. W zupełnie innym nastroju mecz podsumował Łukasz Kopczyk – Przegraliśmy mecz, którego przegrać nie powinniśmy, niezależnie od naszego składu. Rywal okazał się lepszy i nasz udział w Pucharze Polski szybko się zakończył.

LKS Sokół Wola – GKS II Tychy 2:0 (1:0)
1:0 – Magiera (7.)
2:0 – Kuźnik (80.)

Sędziowała: Sonia Dzionsko (Tychy).

GKS II Tychy: 33. Odyjewski – 13. Kurdziel, 10. K. Kokoszka Ż, 16. Matusz, 9. Nieśmiałowski – 7. Blach, 5. Połap, 17. Pipia Ż, 4. Paluch, 19. A. Biegański – 20. P. Kokoszka. Trener Tomasz Wolak.


Źródło : http://gkstychy.info/pilka/