Ojciec pozwał miasto za śmierć synów.
Piętnaście lat po tragicznej śmierci siedmiu licealistów z Tychów powróciły bolesne wspomnienia, znów rozdrapywane są rany za sprawą procesu sądowego, który wytoczył miastu ojciec licealistów porwanych przez lawinę.
28 stycznia 2003 roku Andrzej M. (63l.) stracił dwóch synów: Andrzeja (†16l.) oraz Łukasza (†22l.) Byli jednymi z ośmiu ofiar lawiny, która porwała tyskich licealistów wdrapujących się na Rysy pod kierownictwem Mirosława Sz.,nauczyciela geografii. Oprócz uczniów zginął jeden z opiekunów.
Jak się okazało nauczyciel nie miał uprawnień przewodnika, zlekceważył pogarszające się warunki pogodowe. Sąd w 2006 roku skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Andrzej M. w procesie cywilnym domaga się zadośćuczynienia od miasta, któremu podlega liceum,gdzie uczyli się jego synowie. Swoją stratę wycenił na 700 tys. zł plus odsetki liczone od dnia tragedii. Łącznie to prawie milion złotych. Pozew do sądu złożył w marcu 2016 roku.
W grudniu ub. roku. Sąd Okręgowy w Katowicach oddalił powództwo Andrzeja M. uznając, że roszczenia przedawniły się. Jednocześnie ten sam sąd orzekł, że kierownik wycieczki Mirosław Sz. razem z Uczniowskim Klubem Sportowym Pion mają zapłacić Andrzejowi M. 140 tys. zł zadośćuczynienia.
– Klub uczniowski istnieje tylko na papierze, bo figuruje w KRS. Po tragedii przestał działać – mówi Michał Kasperczyk (33l.), radny z Tychów uczestnik wyprawy licealistów z 2003 roku.
Za Mirosławem Sz. dzisiaj emerytowanym nauczycielem geografii murem stoją rodzice ofiar i byli już absolwenci szkoły. – Nauczyciel geografii był pasjonatem. Chciał pokazać nam góry, ich piękno, poświęcił nam swój czas. Nie zrobił tego celowo, nie miał na to wpływu. Żywioł okazał się nieprzewidywalny. Dajmy spokój. Ten człowiek żyje z piętnem śmierci swoich uczniów – dodaje Kasperczyk.
Wyrok sądu nie jest prawomocny.
Źródło : http://www.fakt.pl/