GKS Tychy na półmetku pierwszej ligi.

 


GKS Tychy drugi rok z rzędu kończy rundę jesienną wśród drużyn zagrożonych spadkiem. Ten klub to naszym zdaniem największe rozczarowanie spośród ligowców z naszego regionu.

W Tychach od kilku lat trwa budowa… Tyle że to taka budowa jak ze starego kawału – „Tyle roboty, że nie ma kiedy taczki załadować”. Szkoda, że klub z takim potencjałem, tak męczy siebie i swoich kibiców. Rok temu o tej porze GKS miał na swoim koncie 20 punktów. Minęło 12 miesięcy i dorobek tyskich piłkarzy jest dokładnie taki sam.

Zima znowu będzie więc nerwowa, a wiosną zespół trenera Ryszarda Tarasiewicza czeka traumatyczna walka o utrzymanie.

Moglibyśmy napisać „wszystko”, ale to jednak byłoby krzywdzące. Zacznijmy więc od tego, że niepotrzebnie kontynuowano latem współpracę z trenerem Jurijem Szatałowem, gdy z klubu sączyły się nieoficjalne informacje, że GKS jednak sonduje trenerski rynek. Atmosfera niedomówień pomiędzy sztabem trenerskim a zarządem to prosta droga do katastrofy.

Spokojne jutro miały zapewnić trafione transfery. Jak to wyszło? Słabo. Trudno znaleźć choćby jednego nowego piłkarza, który wniósłby w ten zespół stałą i wysoką jakość. Podobał nam się entuzjazm, jakim na początku sezonu zarażał kibiców i kolegów Piotr Ćwielong, ale z czasem i on popadł w szarzyznę. GKS nadal nie potrafi grać na wyjazdach (aż siedem porażek), a na swoim stadionie też przytrafiały mu się upokarzające wyniki (0:3 z Wigrami). Trener Tarasiewicz mówi, że zespół pod koniec rundy siadł motorycznie. Więc przygotowanie kondycyjne też do poprawki.

Trudna sprawa. Dwa zwycięstwa na początek rundy… Tylko kto o tym pamięta? Dla kibiców ważna była również wygrana z GKS-em Katowice(1:0). Na plus zaliczamy Tychom jednak to, co dzieje się na zapleczu pierwszej drużyny. W Akademii, która pod wodzą Piotra Mrozka pracuje na miano jednej z najlepszych w regionie. Młodzi, dobrze przygotowani do zawodu piłkarze, to największy atut i dobro tego klubu.

Nerwowa i trudna walka o utrzymanie. Trudno nam sobie wyobrazić, żeby ta batalia miała zakończyć się porażką, ale przecież nie tak dawno – bo trzy sezony do tyłu – GKS drugiej ligi już smakował. Wiele będzie zależało od Tarasiewicza – jak przygotuje zespół, jakich piłkarzy dobierze. Jeżeli się pomyli, to tyszanie zapłacą za to spadkiem.


Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/