Śledczy chcą aresztu dla Tyszanina, sprawcy śmiertelnego potrącenia nastolatek.

 


Śledczy nie zgadzają się z decyzją sądu i chcą aresztu dla kierowcy po tragicznym wypadku w Mikołowie na Śląsku. Na przejściu dla pieszych zginęły tam dwie nastolatki, a młody mężczyzna został ciężko ranny.

Dramat na drodze krajowej nr 44 na przedmieściach Mikołowa wydarzył się w poniedziałkowy wieczór. Audi wjechało w grupę osób, które przechodziły przez oznakowane przejście dla pieszych . Na miejscu zginęła 13-latka, 14-latka w karetce, a 20-letni mężczyzna z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala.

Zdaniem śledczych 31-letni kierowca samochodu z Tychów powinien zostać tymczasowo aresztowany, ze względu na to, że grozi mu wysoka kara – nawet 8 lat więzienia. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego, w wyniku którego śmierć poniosły dwie osoby, a trzecia doznała obrażeń ciała.

Jednak sąd w środę wieczorem odrzucił wniosek prokuratury w tej sprawie. Ilona Dragon, starszy inspektor z Sądu Rejonowego w Mikołowie poinformowała portal silesion.pl, że na decyzję wpłynął fakt nieumyślnego działania i jego dotychczasowe życie.

– Nie zgadzamy się z takim stanowiskiem. Przygotowujemy zażalenie na decyzję sądu pierwszej instancji. Mamy nadzieję, że Sąd Okręgowy w Katowicach przyzna nam rację – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Rygiel, zastępca prokuratora rejonowego w Mikołowie.

Zaznacza, że choć mężczyzna zaprzecza swojej winie to ma do tego prawo. – Taka jest jego linia obrony – stwierdza prokurator.

Śledczy uważają, że 31-letni mieszkaniec Tychów nie dostosował prędkości do warunków na trasie.

Do tego miał nie obserwować należycie jezdni i nie zachował szczególnej ostrożności, kiedy zbliżał się do oznakowanego przejścia dla pieszych. Mężczyzna odmówił złożenia wyjaśnień i nie odpowiadał na pytania śledczych.

Badanie kierowcy alkomatem po wypadku wykazało, że był trzeźwy. Potem pobrano mu krew do dalszych badań, ale – ich wyniki nie są jeszcze znane.

W mediach społecznościowych mieszkańcy Śląska wciąż dyskutują o poniedziałkowej tragedii w Mikołowie. Pojawiają się oczywiście groźby i wyzwiska pod adresem 31-latka, ale te poważniejsze wpisy wskazują, że mieszkańcy od lat domagali się instalacji świateł na przejściu.

– Prośby ws. bezpieczeństwa w tym miejscu wysyłaliśmy do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrady już wiosną i poprawiono tam widoczność oznakowania – wyjaśnia nam st. sierż. Ewa Sikora z policji w Mikołowie.

Drogowcy stwierdzili jednak, że świateł nie zainstalują, bo w odległości kilkuset metrów znajduje się kładka nad jezdnią, a jeszcze bliżej skrzyżowanie z sygnalizatorami na przejściach.

Po wypadku mundurowi postanowili jeszcze raz zainteresować GDDKiA bezpieczeństwem na pasach na krajowej „44” – Proponujemy ograniczyć tam prędkość z 70 do 50 km/h. Chcemy też doświetlenia tego miejsca dodatkowymi lampami, skierowanymi przede wszystkim na pasy – dodaje rzeczniczka.

 


Źródło : https://wiadomosci.wp.pl/