Puchar Polski : GKS II Tychy – GKS Pniówek 74 Pawłowice Śląskie 4:0
Zdziesiątkowany kontuzjami zespół pawłowickiego Pniówka był w stanie przeciwstawić się tyszanom tylko w pierwszej połowie. Po zmianie stron GKS zagrał odważniej i zasłużenie zwyciężył 4:0.
O pierwszych 45 minutach można by było napisać tylko tyle, że się odbyły, a jedynym godnym uwagi wydarzeniem był powrót po kontuzji Łukasza Grzeszczyka. Rekonwalescent rwał się do gry, pokazał kilka sztuczek, ciekawych podań i przerzutów, przyjął na siebie kilka nieczystych wejść rywala, ale też nie ustrzegł się drobnych błędów. – Zagrał pierwszą połowę, bo takie były zalecenia medyczne, nie chcieliśmy go zbytnio forsować po kontuzji – ocenił krótko występ tyszanina trener Tomasz Wolak.
To, do czego przyzwyczaili nas już miejscowi w swoich meczach, przyszło nam oglądać po zmianie stron. Trójkolorowi od pierwszych minut tej odsłony mocniej przycisnęli rywala, raz za razem stwarzając sobie sytuacje bramkowe. W 47. minucie precyzyjnym strzałem w długi róg popisał się Jakub Piątek, ale fenomenalnie interweniował golkiper gości – co warto podkreślić, wszedł on na boisko w drugiej połowie, zmieniając zawodnika z pola, natomiast jego konkurent powędrował do formacji ataku swojej drużyny. – Z powodu kontuzji mamy spore problemy kadrowe, na ławce mieliśmy dzisiaj trzech zawodników, z czego tylko bramkarz był zdolny do gry – tłumaczył trener gości Jan Woś.
W 56. minucie na listę strzelców mógł się wpisać Dawid Rogalski, jednak futbolówkę po jego strzale z linii bramkowej wybił jeden z obrońców gości. Chwilę później ten sam zawodnik wrzucił piłkę w pole karne, a ta jakby szukała tylko głowy Daniela Dudy, który precyzyjnym strzałem dał prowadzenie gospodarzom. Trzy minuty po premierowym trafieniu sędzia wskazał na „wapno” po tym jak Kilian ściął w polu karnym Wróblewskiego. Do futbolówki podszedł Gancarczyk i silnym uderzeniem podwyższył rezultat na 2:0. Od tej pory Trójkolorowi grali spokojniej, jednak ich napór trwał, a swoich szans nie wykorzystali kolejno Kowalski i Rogalski. Ten drugi w 68. minucie wyregulował celownik i podwyższył wynik na 3:0.
Na sześć minut przed końcem boisko miał opuścić Wróblewski, ale jego zmiennik nie był jeszcze gotowy do wejścia stąd też zmiana opóźniła się w czasie, jak się później okazało, wyszło to na dobre tyszanom, bowiem Nikolas wywalczył drugi, tego dnia, rzut karny. Przy piłce ponownie stanął Gancarczyk i precyzyjnym strzałem, tym razem w drugą stronę bramki, pokonał Michalika ustalając wynik starcia na 4:0. – Gratuluję drużynie z Tychów awansu, przyjechaliśmy takim składem na jaki było nas obecnie stać. Na pewno szkoda, że straciliśmy tyle bramek, szczególnie, że trzy z nich padły po stałych fragmentach gry. Naszym celem była gra na zero z tyłu, niestety sztuka ta się nie udała, jedynym pozytywem tego meczu było to, że żaden z zawodników nie trafił do protokołu jako kontuzjowany – podsumował grę swoich podopiecznych Jan Woś.
Poniekąd wtórował mu opiekun miejscowych. – Na pewno można mieć uwagi co do pewnych fragmentów meczu, ale ogólnie jesteśmy zadowoleni. W pierwszej połowie trochę nam nie szło, ale już po zmianie stron gra zaczęła wyglądać zdecydowanie lepiej. Wyszliśmy mocnym zestawieniem i naszym celem była wygrana, co też się udało.
W finale Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Tychy nasza drużyna zmierzy się z Polonią Łaziska Górne, która zwyciężyła 2:0 w pojedynku z MKS Lędziny.
GKS II Tychy – GKS Pniówek 74 Pawłowice Śląskie 4:0 (0:0)
1:0 – Duda (58.)
2:0 – Gancarczyk (62. rzut karny)
3:0 – Rogalski (68.)
4:0 – Gancarczyk (86. rzut karny)
Sędziował: Paweł Dziopak (Tychy).
GKS Tychy: 1. Dobroliński – 7. Kowalski, 4. Pańkowski, 20. Gancarczyk, 88. Szywacz – 21. Wróblewski (85, 11. Pipia), 28. J. Piątek Ż (73, 14. Rogala), 31. Fortuna, 8. Grzeszczyk (46, 16. D. Duda), 10. K. Piątek – 27. Rogalski (75. 9. Bojarski). Trener Tomasz Wolak.
Źródło : http://gkstychy.info/pilka/