Finał PHL : GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:4

 


GKS Tychy przegrał z Comarch Cracovią 2:4, co oznacza że walka o mistrzostwo Polski będzie trwać przynajmniej przez jeszcze jeden mecz. Wciąż w rywalizacji do czterech wygranych prowadzą Trójkolorowi 3-2, co oznacza że każde ich kolejne zwycięstwo da im złoty medal.

Z nożem na gardle Comarch Cracovia jechała do Tychów na piątą odsłonę walki o mistrzostwo Polski. Kolejna porażka z GKS Tychy oznaczała dla obrońców mistrzowskiego tytułu konieczność pożegnania się z trofeum, ale wygrana znów dawała im szansę na występ w Krakowie i odmienienie losów konfrontacji.

Przez długi czas nikt nie otwierał wyniku spotkania, chociaż szans ku temu było sporo. Drogę do bramki otworzyła dopiero pierwsza kara i wynikająca z niej przewaga liczebna Comarch Cracovii. Bartosz Dąbkowski ustawiony w newralgicznym miejscu na piątym metrze przed bramką zmieścił gumę pod parkanem Stefana Zigardy’ego – 1:0.

Goście z Krakowa poszli za ciosem, ale drugiego gola zdobyli już w wyrównanych siłach na lodzie i po ataku z kontry. Wznowienie pod bramką Radziszewskiego zostało przegrane i padł nawet groźny strzał, ale podopieczni Rudolfa Rohaczka opanowali sytuacje, nie wybijali na ślepo tylko przeprowadzili wzorcową szybką ofensywę. Petr Kalus najeżdżał z lewego skrzydła i zagrał wprost na łopatkę wjeżdżającego od prawej Tomasa Sykory – 2:0.

Wracający do składu po zawieszeniu Jan Semorad poderwał Trójkolorowych do walki tuż po starcie drugiej tercji. Czeski napastnik miał sporo miejsca, kryjący go obrońca skupił się na zablokowaniu mu drogi do bramki, ale przez to napastnik miał dużo miejsca na strzał. Semorad uderzył potężnie w okienko, a Rafał Radziszewski „nawet nie mrugnął” – 2:1.

Na dwubramkowe prowadzenie Pasy wróciły w 39. minucie. Przedziwne zachowanie gospodarzy w defensywie wykorzystał duet Kalus i Sykora. Tyszanie byli w przewadze pod swoją bramką i parę razy byli blisko wybicia, ale przestali jeździć na łyżwach i próbowali obronić się na stojąco. Wykorzystał to aktywny Sykora, który dwa razy uderzał i za tym drugim razem zmienił wynik na 3:1.

Najlepszy zespół sezon zasadniczego nie grał ostro, ale świetnie zdyscyplinowana była przede wszystkim Cracovia. Krakowianie po raz pierwszy zagrali „faul” dopiero w 53. minucie i łącznie zebrali tylko dwie karne minuty. To było sporym atutem w kontekście dobrze funkcjonujących do tej pory w finale przewag liczebnych w wykonaniu GKS Tychy.

Emocji w końcówce dodała bramka kontaktowa. Michal Kotlorz przymierzył z dystansu, a „Radzik” zasłaniany przez Semorada nie mógł dobrze śledzić trasy krążka i uderzenie przepuścił. Przez finalne cztery minuty trwał napór gospodarzy, ale nie zdołali już zdobyć wyrównującego trafienia. Mało tego, Pasy wykorzystały nieobecność bramkarza rywali w ostatnim fragmencie meczu i ustalili rezultat na 4:2.

GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:4 (0:2, 1:1, 1:1)

Bramki: Jan Semorad (23), Michał Kotlorz (56) – Bartosz Dąbkowski (13), Tomas Sykora (18, 39), Lukas Zib (59)

Kary: 6 – 2 minut

Widzów: 3000

Stan rywalizacji: 3-2 (do czterech zwycięstw)


Źródło : http://eurosport.onet.pl/