Wysoka porażka i koniec pucharowej przygody tyskich rezerw.
Lider trzeciej ligi okazał się zbyt mocnym rywalem, by móc awansować do półfinału rozgrywek o wojewódzki Puchar Polski.
Pierwszy kwadrans wcale nie wskazywał tego, co może nastąpić w pierwszej połowie. W 14. minucie spotkania Wieczorek popełnił pierwszy tego dnia błąd, zbyt krótko wybijając piłkę, która trafiła wprost pod nogi Koziny. Niestety tyszanin będąc na wysokości dwudziestego metra przymierzył tyleż mocno co niecelnie i piłka minęła bramkę gości. Chwilę później ten sam zawodnik już się nie pomylił dobijając strzał Dzięgielewskiego o mieliśmy 1:0.
Stracona bramka podziałała na gości jak przysłowiowa „płachta na byka”. Polonia ruszyła do odrabiania strat i już w 16. minucie Kuczera spróbował jako pierwszy uderzyć na bramkę Dany, ale zrobił to niedbale i skończyło się na strachu dla miejscowych.
Niestety, od 20. minuty zobaczyliśmy teatr jednego aktora. Patryk Stefański, jak na kapitana przystało, wziął ciężar gry na siebie i już w pierwszej próbie dał wyrównanie gościom. Na usprawiedliwienie Dany pozostaje fakt, iż piłka uderzona z rzutu wolnego otarła się po drodze o jednego z zawodników myląc tym samym naszego golkipera.
Cztery minuty później było już 1:2, tym razem Stefański skutecznie sfinalizował kontrę swojego zespołu i w zamieszaniu pod bramką GKSu dał swojemu zespołowi prowadzenie. W następnej akcji Kacprowski nieczystą interwencją sprokurował rzut karny, który na bramkę zamienił nie kto inny jak kapitan, kompletując w tym momencie klasycznego hattricka. Na domiar złego ten sam zawodnik na minutę przed końcem pierwszej połowy podwyższył na 1:4 i sytuacja tyszan stała się nie do pozazdroszczenia.
Po zmianie stron tyszanie co prawda próbowali jeszcze powalczyć, ale przyjezdni pomimo siedmiu zmian w składzie nie pozwolili gospodarzom na zbyt wiele.
W 47. minucie Kozina zakręcił obroną na wysokości piątego metra i podał wzdłuż bramki, ale żaden z jego kolegów nie poszedł za akcją i piłka powędrowała na aut.
Dziesięć minut później ciężar gry przeniósł się na połowę GKSu, ale strzał Zielińskiego zablokowali obrońcy.
W 68. minucie na uderzenie z pierwszej piłki zdecydował się, będąc na pograniczu pola karnego Pawlusiński, ale futbolówka przeleciała minimalnie nad bramką.
Po upływie kolejnych kilkudziesięciu sekund ponownie na listę strzelców wpisał się Stefański, dokonując tym samym niebywałej sztuki.
W ostatniej minucie spotkania rozmiary porażki zmniejszył jeszcze Dzięgielewski, ale na więcej tego dnia tyszan nie było stać i przy licznie zgromadzonej publice musieli pożegnać się z pucharem.
GKS II Tychy – Polonia Bytom 2:5 (1:4)
1:0 Kozina (15.)
1:1 Stefański (20.)
1:2 Stefański (24.)
1:3 Stefański (27. karny)
1:4 Stefański (44.)
1:5 Stefański (70.)
2:5 Dzięgielewski (90.)
Sędziował: Mateusz Długosz (Bielsko-Biała)
GKS II Tychy: 22. Dana – 3. Słanek (46, 19. Kopczyk), 4. Zarębski, 8. Orliński, 9. Ploch, 10. Biegański, 17. Pipia, 23. Rabiej (72, 25. Tuleja Ż), 27. Dzięgielewski, 32. Kozina (84, 11. Parkitny), 34. Kacprowski (46, 13. Pawlusiński). Trener Jarosław Zadylak Ż.
Źródło : https://gkstychy.info/pilka-nozna/