Tyskie rezerwy wygrywają w 4 lidze.
Po trzech z rzędu remisach na własnym boisku tyszanie wreszcie poczuli smak zwycięstwa i pokonali Kuźnię Ustroń 2:0, czyli rywali z którymi przegrali dwa ostatnie starcia.
Na pierwszą groźną akcję przyszło nam poczekać do 15. minuty spotkania kiedy to Pipia dośrodkował w pole karne rywali. Niestety strzał Zarębskiego został zablokowany i skończyło się na rzucie rożnym.
W 23. minucie swoją szansę miał Kopczyk, ale zamykając na dalszym słupku akcję popularny „Kopa” uderzył wprost w bramkarza.
Goście swoją szanse mieli dwie minuty później, jednak próba Pietraczyka, tuż zza linii pola karnego w żaden sposób nie mogła zaskoczyć Odyjewskiego.
Po nieco ponad pół godzinie gry zakotłowało się ponownie pod bramką Kuźni. Skocz wpierw z trudem wybronił strzał Plocha, a dobitka Żelazowskiego okazała się tyleż mocna co niecelna. Chwilę później ponownie Ploch stanął przed szansą otwarcia wyniku, ale i tym razem piłka minimalnie minęła się z bramką przyjezdnych.
W pierwszej połowie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, ale brakowało jakiś klarownych okazji do zdobycia gola przez co zeszliśmy do szatni z wynikiem 0:0 – tłumaczył drugi trener GKS II Tychy.
Po zmianie stron tyszanie zaczęli ociężale dając się dwukrotnie zaskoczyć rywalom. Na szczęście najlepszy strzelec gości – Jakub Fiedor, wpierw przegrał pojedynek sam na sam z Odyjewskim, a kilkadziesiąt sekund później posłał piłkę tuż obok „okienka”
Zimny prysznic podziałał na tyszan mobilizująco i już w 56. minucie podopieczni trenera Jarosława Zadylaka objęli prowadzenie. Nie nękany przez nikogo na 25. metrze Żelazowski zdecydował się zbiec z piłką w kierunku środka pola karnego, po czym przymierzył przy słupku i strzałem zza 16. metra pokonał bezradnego Skocza.
W 69. minucie powinno być 2:0, ale zarówno Kopczyk jak i Ploch nie znaleźli sposobu na pokonanie, dobrze spisującego się, golkipera Kuźni.
Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Pipia z chirurgiczną precyzją zagrał wprost na nogę wbiegającego w pole karne Parysza i temu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do sieci. Jak się później okazało ustalając przy okazji wynik spotkania na 2:0.
Piłkarska prawda dzisiaj była aż nazbyt widoczna. Niestety niewykorzystane sytuacje zemściły się na nas. Zamiast wykorzystać dwie stuprocentowe okazje, daliśmy się zaskoczyć gospodarzom i to oni zwyciężyli 2:0. Brakowało nam dzisiaj cierpliwości i konsekwencji przy finalizacji akcji. Ten mecz przegraliśmy na własne życzenie – powiedział trener gości Ryszard Kłusek.
Podobnego zdania był drugi trener Łukasz Kopczyk – Początek drugiej połowy był w naszym wykonaniu bardzo słaby. Na szczęście rywale nie wykorzystali swoich sytuacji, a my wróciliśmy na właściwy tor i udało nam się wpierw objąć prowadzenie, a później podwyższyć wynik. Najważniejsze są trzy punkty i dobra postawa w defensywie.
GKS II Tychy – KS Kuźnia Ustroń 2:0 (0:0)
1:0 Żelazowski (56.)
2:0 Parysz (89.)
Sędziował: Marcin Jakowenko (Bielsko-Biała)
GKS II Tychy: 1. Odyjewski – 23. Rabiej, 4. Zarębski, 19. Kopczyk, 24. Kawka (46, 6. Parysz), 10. Ploch, 8. Oleksy (90, 32. Poloczek), 17. Pipia, 18. Orliński (81, 34. Kacprowski), 7. Żelazowski, 9. Lewandowski (86, 30. Wilk). Trener Jarosław Zadylak.
Źródło : http://gkstychy.info/pilka-nozna/