W zaległym meczu 19. kolejki tyskie rezerwy pokonały Książenice 5:0.

 


Zanim tyszanie zaczęli „grać swoje” dali się wpierw zdominować gospodarzom, którzy w pierwszych minutach meczu mieli cztery rzuty rożne, a w czwartej minucie byli nawet blisko otwarcia wyniku. Na szczęście uderzenie Kosteckiego w ostatniej chwili „spod lady” wyjął wspaniałą interwencją Dana.

Od tego momentu „Trójkolorowi” zaczęli grać swoje i w 10. minucie meczu objęli prowadzenie. Idealnie w polu karnym zachował się Kopczyk, który zgrał piłkę głową do lepiej ustawionego Koziny, a ten ze stoickim spokojem ulokował piłkę w sieci. Siedem minut później Kozina ponownie wpisał się na listę strzelców. Tym razem Ploch prostopadłym podaniem wypuścił kolegę na czystą pozycję, a Kozinie pozostało już tylko położyć Błatonia i podwyższyć wynik na 0:2.

Na następne okazje strzeleckie przyszło nam nieco poczekać, ale zarówno próba Krężeloka z 26. minuty, jak i Janiaka z 33. nie przyniosły oczekiwanych efektów.

Jeszcze lepszą okazję miał Kozina w 35. minucie, ale jego uderzenie z ósmego metra w ostatniej chwili nogami wybronił golkiper Unii. Ten sam zawodnik miał w tej części gry jeszcze jedną okazję do zmiany wyniku, ale tym razem posłał piłkę minimalnie obok „okienka”.

Po zmianie stron podopieczni trenera Sebastiana Idczaka ponownie narzucili swój styl gry i szybko podwyższyli rezultat. Wszędobylski Kozina przejął piłkę na połowie rywali, zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Kargulewicza, a ten strzałem po ziemi w długi róg nie dał szans Błatoniowi.

Trzecie trafienie sprawiło, iż miejscowi stracili wiarę na osiągnięcie dobrego rezultatu i oddali w zupełności inicjatywę gościom, a że lider nie zwykł marnować takich okazji to następne trafienia były już tylko kwestią czasu.

W 80. minucie do bramki Unii trafił, wprowadzony kwadrans wcześniej Dzięgielewski. Ten sam zawodnik kilkadziesiąt sekund mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, ale jego intencje w pojedynku sam na sam wyczuł bramkarz Książenic.

Mieliśmy swoje okazje na początku meczu i pozwalały optymistycznie patrzeć na dalsze wydarzenia. Niestety później zaczęliśmy popełniać proste błędy, które skrzętnie wykorzystali tyszanie. Walczyliśmy do końca, ale po trzeciej bramce uszło z nas powietrze – powiedział trener Unii Robert Tkocz.

Wynik w 86. minucie ustalił Kargulewicz, finalizując dogranie Dzięgielewskiego i tym samym tyszanie ustrzelili tytułową „manite”.

Wiedzieliśmy, że jeśli damy przeciwnikom choć odrobinę tlenu, to ten mecz może się źle dla nas ułożyć. Na szczęście szybko strzelone bramki uspokoiły nasze poczynania i mogliśmy grać swoje. Przy takim wyniku nie można narzekać, cieszy wygrana i jej rozmiary – powiedział trener Sebastian Idczak.

LKS Unia Książenice – GKS II Tychy 0:5 (0:2)
0:1
 Kozina (10.)
0:2 Kozina (17.)
0:3 Kargulewicz (51.)
0:4 Dzięgielewski (80.)
0:5 Kargulewicz (86.)

Sędziował: Leszek Lewandowski (Gliwice)

GKS II Tychy: 22. Dana – 7. Rutkowski, 19. Kopczyk, 44. Bielusiak Ż, 17. Pipia (87, 3. Stefaniak), 24. Kargulewicz (86, 5. Kokoszka), 6. Janiak (46, 31. Paluch), 11. Ploch, 34. Krężelok, 79. Kozina (64, 9. Dzięgielewski), 97. Machowski (83, 77. Borzęcki). Trener Sebastian Idczak.


Źródło : http://gkstychy.info/pilka-nozna/