GKS Tychy wygrał sparing z ekstraklasowym Śląskiem Wrocław.

 


Zespół trenera Artura Derbina i tak przyjechał na Dolny Śląsk, ale zamiast do Głogowa zawitał do Wrocławia i na stadionie przy ul. Oporowskiej rozegrał mecz ze Śląskiem.

W 6 min Caye wymienił piłkę z Sobotą, wbiegł w pole karne i ładnym wolejem umieścił piłkę w bramce. Była to bardzo ładna i składna akcja „Wojskowych”, choć trzeba przyznać, że postawa defensywy GKS-u pozostawiała wiele do życzenia.

Wrocławianie mieli dużą przewagę, budowali ataki pozycyjne i długimi fragmentami wymieniali piłkę na połowie rywali, ale w 17 min natknęli się na kontrę. Prawym skrzydłem popędził Dominik Połap i zagrał w pole karne, gdzie na dalszym słupku akcję celnym strzałem wykończył Bartosz Biel i było 1:1.

To podcięło trochę skrzydła gospodarzom i odjęło im animuszu. Goście z koeli nabrali wiary w siebie i przejęli inicjatywę. W 28 min wyszli na prowadzenie. Kapitan GKS-u Łukasz Grzeszczyk wyłożył piłkę na 17 metr Jakubowi Piątkowi, a ten nieatakowany przez nikogo przymierzył tuż przy słupku, nie dając zasłoniętemu Burcie szans.

Nieco inaczej było w min 37, kiedy to po ciekawie rozegranym rzucie rożnym przez tyszan Kacper Janiak dograł na piąty metr, a tam bramkarza Śląska wyprzedził Wiktor Żytek i głową podwyższył prowadzenie swojego zespołu na 3:1. Nie ujmując niczego strzelcowi, który swoją drogą w przeszłości był piłkarzem Śląska (2015/2016, bez debiutu w pierwszej drużynie), duży błąd popełnił w tej sytuacji golkiper WKS-u.

Rozochoceni goście kilka minut później mogli strzelić czwartego gola, ale na szczęście dla miejscowych z kilku metrów trafili prosto w Burtę. Do przerwy GKS Tychy prowadził ze Śląskiem 3:1 i to WKS wyglądał jakby był drużyną z niższej ligi.

Drugie 45 min na prawym wahadle rozpoczął Bartłomiej Pawłowski. Trzeba przyznać, że eksperyment z Garcíą po tej stronie po prostu nie wypalił. Pojawił się też Szymon Lewkot, który zastąpił w środku pola Hyjka.

W 50 min Śląsk strzelił kontaktową bramkę. Łyszczarz wypuścił prostopadłym podaniem Quintanę, ten trafił w słupek, a do odbitej piłki dopadł Sobota i było już tylko 2:3.

W dalszej części drugiej połowy Śląsk odzyskał przewagę, ale goście odgryzali się szybkimi atakami. Mimo kilku niezłych okazji dla każdej ze stron więcej bramek nie padło i to pierwszoligowiec mógł cieszyć się z pokonania ekstraklasowej drużyny. Trener Magiera zyskał wiele cennego materiału do analizy i poznał – przynajmniej w jakimś stopniu – odpowiedzi na kilka pytań, co do gry niektórych piłkarzy na danych pozycjach.

Śląsk Wrocław – GKS Tychy 2:3 (1:3)
Bramki: Quintana 6, Sobota 50 – Biel 17, J. Piątek 28, Żytek 37.
Śląsk: Burta – Radkowski, Poprawa, Verdasca – Garcia (46. Pawłowski), Makowski (60. Schwarz), Hyjek (46. Lewkot), Stiglec – Sobota (60. Pich), Łyszczarz – Quintana.
GKS (I połowa): Jałocha – Połap, Nedić, Żytek, Wołkowicz – Janiak, Steblecki, J. Piątek, Biel – Grzeszczyk – Jaroch.
II połowa: Odyjewski – Mańka, Sołowiej, Szymura, Stefaniak – Kargulewicz, Steblecki, Pawlusiński, K. Piątek – Kozina – Nowak.