Przez lata morderca był nieuchwytny. Sprawiedliwość go dopadła w ub. roku, gdy śledczy zajęli się ponownie sprawą okrutnego zabójstwa Stanisława Faltyna (†67 l.), które miało miejsce we wrześniu 2003 r. w Tychach. Okazało się, że ślady DNA, które morderca pozostawił wówczas na miejscu zbrodni idealnie pasują do Tomasza R. Dlaczego zabił? – Najpewniej zrobił to z pobudek emocjonalnych – mówi prok. Paweł Marcinkiewicz z Tychów.
Wiadomo, że wcześniej imprezował w mieszkaniu emeryta. Po kłótni z nim zadał emerytowi kilkadziesiąt ciosów używając tłuczka do mięsa, noża, a następnie roznegliżował go, pozorując tło seksualne. Pastwił się nad nim ze szczególnym okrucieństwem. Plotka głosiła, że ofiara miała skłonności homoseksualne. Zabójca po zbrodni podpalił mieszkanie w bloku, by zatrzeć ślady. Kilka jednak zostawił, dlatego po latach udało się go schwytać.
Tomasz R. mieszkał niedaleko ofiary, trochę czasu spędził też w więzieniu przez te lata, ale nigdy nie pokutował za morderstwo pana Stanisława, tylko za przemoc wobec innych osób i konkubiny. Teraz będzie inaczej. – Tomasz R. nie przyznaje się do zbrodni. Grozi mu nawet dożywocie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, którego dokonał – dodaje prok. Marcinkiewicz. – Postawiliśmy mu również zarzuty dotyczące uszkodzenia ciała byłej konkubiny i groźby karalne które kierował wobec zastraszania świadka. Mężczyzna jest od ub. roku w areszcie. Jego proces powinien się niebawem rozpocząć w Sądzie Okręgowym w Katowicach.