Zasady koszenia trawników w Tychach.
Jednym z ważniejszych dylematów towarzyszących zarządcom zieleni jest obecnie termin i sposób koszenia trawy. Z pozoru mało istotna kwestia, rozważana do niedawna wyłącznie pod kątem estetyki, okazuje się ważną decyzją ekologiczną.
„Kwietniowe deszcze przynoszą majowe kwiaty, a jeśli lubisz jedzenie, powinieneś zostawić te kwiaty w spokoju” – czytamy w opisie brytyjskiej kampanii organizacji charytatywnej Plantlife zajmującej się ochroną dzikich roślin w Wielkiej Brytanii.
W Tychach, podobnie do wielu polskich miast, ze względu na postępującą suszę, decyzja o pierwszym koszeniu została znacznie opóźniona, a pełne koszenie wstrzymane jest do odwołania.
– Od połowy maja przewidziany jest pierwszy, częściowy pokos terenów parkowych i skwerów. Decyzje o następnych będą podejmowane doraźnie, w oparciu o obserwację sytuacji przyrodniczej i warunków pogodowych. Ze względu na panującą suszę i wolny wzrost trawy przyjęliśmy kilka innych niż dotychczas zasad, których celem jest utrzymanie terenów zielonych w możliwie najlepszej kondycji, nie zapominając o mieszkańcach i ich potrzebach – informuje Agnieszka Lyszczok – Dyrektor Tyskiego Zakładu Usług Komunalnych.
Zasady przyjęte na ten sezon to: zmniejszenie liczby pokosów, różnicowanie koszenia dla różnych miejsc (różna będzie częstotliwość i długość przycinania), zwiększenie wysokości koszonej trawy do ok.10-15 cm oraz doraźne podejmowanie decyzji odpowiednio do rozwijającej się sytuacji. Wprowadzone zostaną strefy koszenia, tj. koszone na całej powierzchni będą tereny otwarte, natomiast w terenie zadrzewionym zachowana zostanie naturalnie rosnąca trawa – jak długo będzie to sprzyjało tym terenom. Celem jest utrzymanie wilgotności gleby wokół drzew w trosce o ich kondycję.
– Stosując wybiórcze koszenie, chcemy z jednej strony zadbać o mieszkańców cierpiących na alergie na kwitnące trawy i utrzymać trawnik w przyciętej postaci, do której jesteśmy wszyscy przyzwyczajeni, a z drugiej – zadbać o odpowiednie warunki do życia, które zapewnia nam bujna, zdrowa zieleń. Pierwszy raz jesteśmy w sytuacji takiej suszy, stąd staramy się postępować ostrożnie i rozważnie – dodaje Dyrektor TZUK
Zmiana strategii utrzymania miejskich trawników wynika z pogłębiającej się suszy hydrologicznej. Decydującym bodźcem był jednak wczesny etap sezonu, w którym ta susza dała o sobie znać – wcześniej niż dotąd, bo już po bezśnieżnej zimie. Susza hydrologiczna charakteryzuje się zbyt niską sumą opadów atmosferycznych, brakiem wystarczającej ilości wody dla roślin oraz obniżonym poziomem wód gruntowych i rzecznych. Zjawisko pogłębia się od trzech dekad, a zgodnie z informacjami publikowanymi przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, obecna sytuacja jest gorsza od zeszłorocznej. Jej dramatyczny wymiar widać szczególnie w rzekach, co możemy obserwować dzięki umiejscowionym przy nich stacjom pomiarowym.
– W Polsce mamy 630 takich stacji, najbliższa Tychom jest stacja w Bojszowach i pokazuje obecnie niski stan wody. Do tej sytuacji, wynikającej ze zmian klimatycznych, należy dodać naturalne uwarunkowania geograficzne i hydrologiczne Polski. Znajdujemy się w zasięgu klimatu umiarkowanego przejściowego, gdzie zasoby wodne są małe. Na jednego mieszkańca przypada u nas ok. 1800 m3/rok, a w trakcie suszy wskaźnik ten spada poniżej 1000 m3/rok/osobę. Tym czasem średnia ilość wody przypadająca na jednego mieszkańca Europy jest 2,5 razy większa i wynosi ok. 4500 m3/rok – mówi Katarzyna Palka z TZUK.
Opóźnianie i różnicowanie koszenia trawy w mieście, jest odpowiedzią na wspomniane warunki oraz na działania miasta w zakresie adaptacji do zmian klimatycznych i przyrodniczych. Cel to zapobieganie spadkowi różnorodności biologicznej. Zjawisko dotyczy skali globalnej, ale również – lokalnej. Jak twierdzi brytyjska organizacja działająca na rzecz dzikiej przyrody – Plantlife, a również polscy eksperci, brak koszenia w maju powoduje większą różnorodność i liczbę kwiatów przez całe lato. Zgodnie z zeszłorocznym eksperymentem ww. organizacji, trawniki nie koszone do czerwca wyprodukowały gamę gatunków kwiatów wystarczającą do wyżywienia 10-krotnie większej populacji pszczół niż regularnie koszone trawniki. Z zasady – im dłużej rośnie trawa, tym większa różnorodność gatunków kwiatów.
– Jeżeli sąsiedzi narzekają na nieskoszoną trawę, można wykonać np. w ramach zabawy z dziećmi tabliczkę edukacyjną „Certyfikowana uprawa miododajna” czy „Certyfikowana ostoja bioróżnorodności” i oznakować nią swój trawnik – radzi Katarzyna Palka z TZUK – pozwoli to zrozumieć cel działania i może zachęci do naśladowania – dodaje.
W całej Europie od lat, w Polsce – od kilku sezonów można obserwować narastający trend koszenia wybiórczego i zróżnicowanego praz poszukiwania najlepszych praktyk sprzyjających przyrodzie i w konsekwencji mieszkańcom terenów miejskich. Warszawa, Wrocław, Kraków, ale też inne miasta wstrzymują koszenie na początku sezonu i obserwują wzrost trawy, a także opady. Pierwsze pokosy, wybranych miejsc i fragmentów trawników mają miejsce w maju, najczęściej po przekwitnięciu mniszka lekarskiego.
Dla trawników osiedlowych w terenach zabudowanych również wskazane jest opóźnianie pierwszego koszenia oraz różnicowanie przycinania trawy, aby pozostawiać cześć terenu zielonego dzikim łąkom (koszonym 1-2 razy w roku).
– Ograniczanie koszenia trawników jest szczególnie istotne wewnątrz osiedli, gdzie obserwujemy powstawanie tzw. wysp ciepła. W największe upały zjawisko to tworzy z zabudowanej części miasta miejsca trudne do życia. Korzyści to obniżanie temperatury miejsca, utrzymanie różnorodności biologicznej oraz minimalizacja hałasu. Można przyjąć koszenie pasów przy krawężniku np. do ok. 1 metra i ograniczenie koszenia pozostałej części do liczby cięć przyjętej dla łąk kwietnych i dzikich, tj. np. raz w roku, jesienią lub 2 razy – informuje Róża Jaros z TZUK.
Reasumując, niekoszone trawniki mogą nieść wiele korzyści w mieście związanych ze zdrowiem i komfortem życia jego mieszkańców. Są one zbieżne z zaleceniami dla miast w ramach adaptacji do zmian przyrodniczych i klimatycznych, a najważniejsze z nich to:
→ Ograniczenie negatywnych skutków ruchu samochodowego – niekoszony trawnik wskazany jest przy ulicach oraz na terenach pomiędzy ulicami a budynkami mieszkalnymi, ponieważ obniża poziom hałasu i zanieczyszczeń, czyli spełnia w mieście rolę łąki antysmogowej,
→ Poprawa obiegu wody (tzw. małej retencji), czyli zmniejszenie ryzyka podtopień w następstwie nawałnic – zaniechany trawnik ma zdolność do dużej chłonności wody i utrzymywania jej w danym miejscu. Zwiększa dzięki temu wilgotność powietrza w otoczeniu, co jest zbawienne dla zdrowia mieszkańców,
→ Poprawa różnorodności i równowagi biologicznej – niekoszona trawa daje szansę na powrót zapomnianych gatunków roślin zielnych, jest schronieniem i żerowiskiem dla drobnych kręgowców tj. ptaków, jeży, ryjówek (czyli m.in. – naturalnych wrogów kleszczy, komarów, much). Co ważne, zapewnia odpowiednie warunki dla dziko żyjących zapylaczy: pszczolinek, miesierek, murarek, trzmieli. Trawnik pozostawiony bez ingerencji nie wzbudza pyłu i pyłków (wielu alergików najbardziej cierpi podczas koszenia trawy),
Ograniczanie koszenia to dla Tychów nowe rozwiązanie. Jego efekty mogą być czasem zaskakujące. Brak koszenia trawników znamy wprawdzie z przeszłości naszego miasta, kiedy większość terenów stanowiły dzikie łąki huczące od bioróżnorodności. Pierwszy raz jesteśmy natomiast w sytuacji tak wielkiej suszy.
Ponadto koszenie długiej trawy jest trudne i wymaga wieloetapowej a czasem ręcznej pracy generującej wysokie koszty. Rzadkie koszenie może doprowadzić do rozwoju chwastów – pożytecznych w przyrodzie, jednak nieakceptowanych społecznie. Po skoszeniu dłuższej trawy mogą się dodatkowo odsłonić suche nasady źdźbeł. Długa trawa utrudnia też utrzymanie jej w czystości np. przez właścicieli psów. Towarzyszą jej również różne obawy mieszkańców, takie jak: występowanie w niej owadów, gadów, płazów, które mogą ukąsić (choć istnieją opinie ekspertów, zgodnie z którymi długość trawy nie ma wpływu na wzrost występowanie kleszczy, również przez fakt wpływu na wzrost występowania ich naturalnych wrogów).
Ograniczenie koszenia wiąże się z jednej strony z nadzieją na poprawę warunków życia, jak i z niepewnością. Rozpoczynający się sezon będzie czasem bacznej obserwacji, doraźnych, dostosowanych do sytuacji decyzji i wyciągania wniosków na lata następne, aby maksymalizować zalety i szanse oraz minimalizować wady i zagrożenia płynące z takiego rozwiązania.
Źródło : https://tzuk.tychy.pl/