Marcin Held kontra weteran UFC Diego Brandao na gali ACA 96 w Łodzi 8 czerwca.

 


Nasz wojownik z Tychów również ma za sobą występy w najsilniejszej organizacji MMA na świecie, lecz przygoda Marcina Helda z UFC zakończyła się nadspodziewanie szybko. 27-letni zawodnik kategorii lekkiej (70 kg) w ośmiokątnej klatce wygrał tylko jeden pojedynek z czterech, jednak należy pamiętać, że jedynie po starciu ze słynnym Diego Sanchezem nie mógł mówić o pechu. Sędziowie ewidentnie skrzywdzili go, wydając punktowy werdykt potyczki z Joe Lauzonem, a w walce z Damirem Hadžoviciem przez chwilowy brak koncentracji nadział się na nokautujące uderzenie kolanem.

Nie pomogło zwycięstwo nad Nasratem Haqparastem na gali w Gdańsku ani dobra marka, którą Marcin wypracował sobie w amerykańskim Bellatorze, gdzie w 2015 roku doszedł do pozycji pretendenta do tytułu. UFC nie wyraziło woli przedłużenia kontraktu z Heldem, a ten związał się z rosnącą w siłę rosyjską organizacją Absolute Championship Akhmat (dawniej ACB).

W ACA Polak wygrał już dwie walki w Brisbane i Moskwie, a uraz karku wykluczył go z lutowej imprezy na warszawskim Torwarze, gdzie mógł zapewnić sobie nawet starcie o pas w przypadku pokonania bardzo mocnego Abdul-Aziza Abdulwachabowa. Walka o tytuł na razie się oddaliła, za to 8 czerwca w Łódź Sport Arenie „Heldzika” czeka jedno z ciekawszych wyzwań w karierze.

Rywalem będzie 32-letni Brazylijczyk Diego Brandao, który w latach 2011–16 wygrał sześć pojedynków w UFC, a przegrał cztery. Kontrakt zapewnił sobie osiem lat temu w Las Vegas, triumfując w popularnym turnieju „The Ultimate Fighter”.

– Diego bywa nokautowany, ale i sam często nokautuje. Nawet jeśli przegrywa, to jednym uderzeniem albo „latającym kolanem” może położyć przeciwnika na deski. Nie jest zbyt dobrym technicznie stójkowiczem, ale ma dobre wyczucie i mocno bije – charakteryzuje rywala zawodnik Ankos MMA Poznań.

– Brandao sporo potrafi też w parterze. Widziałem jego bój z mocnym w tej płaszczyźnie Muradem Maczajewem, którego Diego poddał świetną balachą (dźwignia na ramię – przyp. red.). Takiej supertechniki nie zastosuje zawodnik, który w parterze nie czuje się dobrze. Jednak na pewno nie boję się walki na dole. Przeciwnie, będę chciał zwyciężyć przez poddanie w parterze, tak jak w każdym moim pojedynku – zapowiada Marcin, specjalista od brazylijskiego jiu-jitsu.

W UFC wojownik z Fortalezy nie wspiął się na szczyt, bo przegrał najważniejsze starcia. A walczył z takimi sławami, jak: Dustin Poirier, Conor McGregor czy Brian Ortega.

– Jeśli chcę się liczyć w walce o pasy najmocniejszych federacji, to takich rywali muszę pokonywać – zaznacza Held, obok mistrza KSW Mateusza Gamrota najlepszy polski zawodnik wagi lekkiej.

Od trzech miesięcy Marcin sprawdza się w roli ojca. Jego żona Marta urodziła mu bliźnięta Glorię i Marcela.

– Nasze dzieci są tak grzeczne, że budzą się w nocy tylko raz, a żona wstaje, by je nakarmić. Przestrzegano mnie, że będzie problem z przygotowaniami do walki i będę chodził niewyspany. A dzieci nie sprawiają nam kłopotu. Zdrowo rosną i jest pięknie – cieszy się Held.


Źródło : https://www.przegladsportowy.pl/