Krzysztof Majkowski: uderzenie krążkiem nadal boli.

 


„Nowoczesna technologia bardzo wpłynęła na rozwój sprzętu używanego przez hokeistów. Zmieniły się łyżwy, kije, stroje bramkarzy są dużo lżejsze. Tylko uderzenie krążkiem nadal boli tak samo” – powiedział Krzysztof Majkowski, asystent trenera GKS Tychy.

 „Wszystko zużywa się zarówno w trakcie treningów, jak i meczów. Tyle że kiedy kij pęknie podczas zajęć, to jest tylko strata finansowa. A jeśli przy strzale w idealnej sytuacji meczowej – to dodatkowo szkoda też jej niewykorzystania” – dodał były zawodnik tyskiego klubu.

Ocenił, że ligowy gracz zużywa średnio ok. 12–15 kijów w trakcie sezonu, choć są i tacy, którzy niszczą ok. 30. Cena jednego to kilkaset złotych. Lepiej pod tym względem wypadają bramkarze, których kije wytrzymują dłużej.

„Kiedyś były drewniane, zawodnicy sami je sobie dopasowywali, wykrzywiali, niszcząc przy okazji. A dziś są wykonane z włókna szklanego i produkowane pod określone preferencje każdego hokeisty, stosowanego rodzaju uchwytu” – wyjaśnił Majkowski.

Klub zamawia przed każdym sezonem po dwa komplety strojów (wersja kolorystyczna „domowa” i wyjazdowa).

„Po każdym meczu są prane, ale wytrzymują te ponad 50 spotkań. Oczywiście zdarzają się przypadki, że podczas gry koszulka zostanie podarta. Ale generalnie mamy teraz trwałe i utrzymujące kolorystykę ubiory” – stwierdził.

Jego zdaniem obecnie używane przez hokeistów łyżwy są dużo lżejsze, ale za to… mniej trwałe.

„Kiedyś zawodnikowi jedna para wystarczała na 3–4 sezony. Teraz jest to maksymalnie jeden. Łatwiej jest jednak nowoczesne łyżwy dopasować. W specjalnym +piecu+ są rozgrzewane, robią się miękkie, potem się je wkłada i dostosowują się do kształtu nogi” – powiedział asystent trenera Andreja Gusowa.

Podkreślił, że szybciej i łatwiej jest też obecnie dopasować kask hokejowy do kształtu głowy.

„Stroje bramkarzy wyglądają nadal na ciężkie, jak przed laty. W dalszym ciągu zakładają przecież potężne parkany na nogi. Tyle, że to wszystko jest już wykonane z innych materiałów i dużo lżejsze. Bramkarze są więc też szybsi, ale… napastnicy oddają obecnie szybsze strzały. Zawsze więc jest coś za coś” – śmiał się Majkowski.

Najwięcej, bo kilkaset w ciągu sezonu, zużywa się w klubie krążków.

„Zdarza się, że się gubią, ale przede wszystkim się niszczą. Jeszcze podczas treningów można wykorzystywać nawet te nieco sfatygowane. Ale meczowe muszą być w stanie idealnym. I mimo upływu lat i wprowadzania nowych technologii krążki są takie same, a ich uderzenie nadal boli, jak dawniej” – zakończył były zawodnik GKS Tychy.


Źródło : http://eurosport.onet.pl/