Tychy na 25 miejscu w rankingu aktywności społecznej w polskich miast.

 


Nie chodzimy na wybory, nigdzie się nie udzielamy i pod tym względem miasta w naszym województwie wypadają znacznie gorzej, niż inne. W takim razie nie narzekajmy na swoje władze – mamy takie, na jakie sobie zasłużyliśmy.

Ranking aktywności społecznej w polskich miastach opublikował branżowy miesięcznik „Wspólnota”, a przygotowali go Agata Miazga oraz Piotr Teisseyre z portalu mojapolis.pl.
Ranking miast, który stworzyli, jest pierwszym takim zestawieniem. Zderzono bowiem parę elementów. Po pierwsze, autorzy sprawdzili frekwencję w poszczególnych miastach w ostatnich wyborach samorządowych, prezydenckich oraz parlamentarnych. Policzono fundacje i stowarzyszenia działające w miastach oraz sprawdzono wydatki miast na organizacje społeczne. To pokazuje, na ile urzędnicy i władze miasta są nie tylko gotowe dzielić się z mieszkańcami zadaniami, ale też jak wspierają rozwój organizacji pozarządowych.

Można też zaryzykować tezę, że ten wskaźnik pokazuje otwartość urzędów na inne pomysły, niż te, które w nich powstają. Czwarty wskaźnik, który wzięto pod uwagę, to liczba inicjatyw społecznych w postaci zbiórek pieniędzy, np. na pomoc innym, wydarzenia kulturalne itp.

Tak obliczono, w którym mieście mieszkańcy są najbardziej aktywni i gdzie takie działania wspierają sami urzędnicy.

Spośród miast powyżej 100 tys. mieszkańców pierwszą trójkę w zestawieniu tworzą Warszawa, Olsztyn i Kraków. Tuż za podium jest Poznań oraz kolejna Zielona Góra. W pierwszej dziesiątce miast, które mogą się pochwalić największą aktywnością społeczną, są jeszcze Koszalin, Opole, Wrocław, Rzeszów i Lublin.

Katowice znalazły się na 11. miejscu, a na 12. jest Bielsko-Biała. Kolejne miasto z naszego regionu, Tychy, są na 25. miejscu, a pięć ostatnich (od 35. do 39.) zajmują Ruda Śląska, Dąbrowa Górnicza, Sosnowiec, Zabrze oraz Bytom.

Równie źle wypadają mniejsze miasta (50-100 tys. mieszkańców). Tu najwyżej lokują się Żory (są 21.), Tarnowskie Góry (23.) oraz Jastrzębie-Zdrój (26.). Ostatnie 48. miejsce mają Świętochłowice.

Co zdecydowało o pozycji Katowic? Z frekwencją w wyborach czy liczbą organizacji nie jest najgorzej, ale np. wydatki na organizacje społeczne (czyli wsparcie aktywności mieszkańców przez urząd miasta) stawiają Katowice daleko za innymi dużymi miastami w Polsce.

Co ten ranking oznacza dla naszych miast? Trzeba to sobie powiedzieć jasno, że daleko nam jeszcze do ideału obywatelskości, wciąż za mało interesujemy się tym, co się w nich dzieje. Niechętnie bierzemy sprawy w swoje ręce, nawet jeśli chodzi tylko o udział w wyborach czy założenie z sąsiadami i znajomymi organizacji, która np. wystara się o więcej zieleni w dzielnicy, nowe boisko czy sprzeciwi się budowie nowej drogi albo o nią powalczy. Powinniśmy wziąć przykład z mieszkańców Krakowa, gdzie wokół sprzeciwu dotyczącego pomysłu organizacji olimpiady zrodził się cały ruch społeczny, czy Poznania, gdzie działacze ruchów miejskich tak naprawdę doprowadzili kilka lat temu do zmiany władz miasta.

Wygląda na to, że na Śląsku lepiej narzekać, zamiast działać i spróbować coś zmienić. Tylko że wtedy, zamiast mieć pretensje o to, jak wygląda miasto, w pierwszej kolejności należy kierować je do siebie, a dopiero potem do wójta, burmistrza czy prezydenta. No, bo jak ma im się chcieć, skoro nam się nie chce?


Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/