Jakub Kiwior – Tyszanin w Anderlechcie Bruksela.

 


Jakub Kiwior, stoper młodzieżowej reprezentacji Polski z Tychów od pół roku uczy się i trenuje w Brukseli. Za piłkarskim talentem ze Śląska wciąż oglądają się jednak kluby z Anglii, Niemiec, czy Holandii.

O 17-letnim dziś Kiwiorze po raz pierwszy napisaliśmy, gdy miał osiem lat. Odwiedziliśmy wtedy trenera Krzysztofa Bergera, który prowadził w Tychach trening z grupą dzieciaków.

„Wśród dzieci wyróżnia się blondynek, któremu piłka wręcz klei się do buta. No, może tylko do lewego, ale zawsze. To 8-letni Kuba Kiwior, który regularne treningi zaczął już w wieku czterech lat! – To nasz Roberto Carlos! Potrafi pięknie złożyć się do strzału. Wykonuje rzuty wolne i rożne. Brazylijczycy polskiej piłki rodzą się w Tychach – żartuje trener Berger. Pytany o ulubione przedmioty, Kuba odpowiada jednym tchem: podbijanie piłki, kiwanie, strzelanie” – napisaliśmy wtedy.

Czas pokazał, że trener miał nosa, bo kilka lat później do młodego piłkarza ustawiła się kolejka chętnych. Tyszaninem interesowały się mocno Borussia Dortmund i Ajax Amsterdam, ale wybór padł na Anderlecht, który wcześniej zaprosił Kiwiora na testy.

Anderlecht to klub, w którym Polacy mają dobrą markę. Obecnie gola za golem strzela dla „Fiołków” Łukasz Teodorczyk. Wcześniej podporą defensywy był Marcin Wasilewski.

– Wasilewski jest dla miejscowych kibiców „bogiem”. Gdy odwiedza swój były klub, stadion, a robi to regularnie, to cieszy się olbrzymią sympatią. Podobnie jest z Teodorczykiem, ale to jednak inny typ człowieka. Dużo bardziej skryty. Skoncentrowany na sobie. Po prostu chodzi własnymi ścieżkami. Zdarza się, że nasze drogi czasem się przetną. Kończy się zazwyczaj na „Cześć, cześć” i każdy idzie w swoją w stronę – opowiada Piotr Kiwior, ojciec młodzieżowego reprezentanta Polski.

Gdy Kuba podjął razem z rodzicami decyzję, że przeniesie się z GKS-u Tychy do Anderlechtu, to najbliżsi postawili warunek, że nastolatek nie pojedzie sam.

– Nigdy nie przypuszczałem, że piłkarska pasja mojego syna sprawi, że tak bardzo zmieni się również życie całej naszej rodziny. Mieszkam teraz z Kubą w Belgii. Klub zapewnia nam piękny apartament. Na nic nie możemy narzekać. Blisko na stadion, blisko do bazy treningowej i szkoły – mówi.

Czy aby na pewno nie ma na co narzekać? Internetowa strona Anderlechtu dopiero kilka dni temu mogła poinformować, że Kiwior zadebiutował w oficjalnym meczu drużyny do lat 17. Ekipy, o której sile powinien stanowić na co dzień. Skąd więc te pół roku zwłoki? – Skomplikowana sprawa. Aż tyle trwało uprawnienie Kuby do gry. Ciągle czegoś brakowało. A to dokumenty z Polski przyszły zbyt późno. A to były nieścisłości związane z tłumaczeniem. To było bardzo męczące i nieprzyjemne. Ominęło nas przez to wiele. Przecież Kuba był nawet zgłoszony do rozgrywek młodzieżowej Ligi Mistrzów. Teraz na szczęście w papierach wszystko jest już w porządku. Będzie z górki – zapewnia Kiwior.

Problemy proceduralne na szczęście nie sprawiły, że Kiwior w ogóle nie grał meczów o stawkę. – Występował w drużynie rezerw. Wiele się tam nauczył, gdyż za partnerów z boiska miał piłkarzy także z kadry pierwszej drużyny. W składzie rezerwy zagrał m.in. przeciwko Rodzie Kerkrade. Poza tym dużo trenował. Bardzo dużo. Z różnymi rocznikami, z różnymi trenerami. Na pewno się nie nudził – uśmiecha się ojciec.

Dzień Jakuba zaczyna się o 7.15 – to wtedy wychodzi do szkoły. Do domu wraca dopiero po 20. – Treningi są bardzo wymagające. Ciężkie fizycznie. Zdarza się, że zajęcia trwają nawet ponad trzy godziny. Były przypadki, że koledzy Kuby wymiotowali z wysiłku. Rywalizacja jest olbrzymia. Większość kolegów mojego syna to obcokrajowcy, którzy mieszkają w internacie. Belgów jest w jego roczniku bodaj dwóch. Kuba przed przyjazdem do Belgii trenował z pierwszą drużyną GKS-u, więc dotknął już dorosłej piłki. Ta młodzieżowa jest jednak inna. Bardziej emocjonalna, żeby nie powiedzieć chaotyczna. Kuba radzi sobie jednak coraz lepiej i jest często chwalony – podkreśla Piotr Kiwior.

Polak cały czas gra również w młodzieżowej reprezentacji Polski. W najbliższych dniach czeka go wyjazd do Hiszpanii na turniej towarzyski La Manga Cup. Podopieczni trenera Roberta Wójcika zagrają 9 lutego z Czechami, 11 lutego ze Szwedami i 13 lutego z Norwegami.

– Anderlecht ma w grupach młodzieżowych właściwie tylko reprezentantów sowich krajów. Oczywiście nie jest tak, że jak ktoś straci miejsce w reprezentacji, to klub przestaje w niego inwestować. To jednak jest dla Belgów ważne – zaznacza Kiwior.

Kontrakt tyszanina z Anderlechtem będzie obowiązywał jeszcze przez 2,5 roku. Celem jest oczywiście awans do kadry pierwszej drużyny. – Zobaczymy co przyniesie życie, bo nie ukrywam, że mamy też propozycje z innych klubów. Kubą wciąż interesuje się Ajax Amsterdam. Mocno naciska też Middlesbrough. Młodzi zawodnicy promują się przede wszystkim podczas meczów reprezentacji. To wtedy ogląda ich najwięcej skautów, menedżerów. Na razie jednak nigdzie się nie ruszamy, bo warunki mamy w Belgii dobre – kończy.


Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/