Kto opóźnia sprzedaż Szpitala Wojewódzkiego w Tychach?
Wszystko wskazuje na to, że mimo porozumienia w sprawie sprzedaży Szpitala Wojewódzkiego w tym roku do transakcji jednak nie dojdzie. Prezydent Tychów zarzuca zarządowi województwa, że celowo opóźnia formalności.
– Chcemy zrobić z tego szpitala modelową placówkę. Stać nas na to – zapewnia Andrzej Dziuba, prezydent Tychów.
Negocjacje w sprawie sprzedaży zakończyły się jeszcze w czerwcu. Ustalono, że swoje udziały w Megrezie województwo odsprzeda Tychom za 10 mln zł, czyli po cenie rynkowej.
Trudniejszym tematem była sprawa nieruchomości, czyli budynków szpitala należących do szpitala i czterech działek, na których stoją. Miasto chciało je kupić za 1 proc. ich wartości rynkowej (około 51 mln zł). Zarząd chciał więcej, bo brakuje mu pieniędzy.
Ostatecznie stanęło na tym, że miasto kupi je za 5 proc., czyli około 2,5 mln zł. Sprzedaż nie obejmie budynku, który dzierżawią Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca. – Mamy z tej dzierżawy milion rocznie. Po pierwsze, potrzebujemy tych pieniędzy. Po drugie, gdybyśmy z nich zrezygnowali, ktoś mógłby nas oskarżyć o niegospodarność – mówi wicemarszałek Aleksandra Skowronek. Władze Tychów i na to się zgodziły.
Sprzedaż ciągle się opóźnia
Wydawało się, że nic już nie stoi na przeszkodzie, by sfinalizować sprzedaż. Ta wciąż jednak się opóźnia. Andrzej Dziuba nie kryje zniecierpliwienia: – To trwa nieprzyzwoicie długo. Siłą rzeczy nasuwają się podejrzenia, że to celowa obstrukcja.
Jego zdaniem w zarządzie nie ma zgody, co było widać w czasie negocjacji. Trzech członków zarządu z marszałkiem Wojciechem Saługą było za sprzedażą. Aleksandra Skowronek i Stanisław Dąbrowa, który odpowiada za gospodarkę nieruchomościami, szukali dziury w całym.
– Ostatnio wymyślili, że trzeba zapytać, czy ta sprzedaż nie będzie formą pomocy publicznej. Nawet jeśli, to będzie to mój problem, a nie ich, bo to my wykładamy pieniądze – zżyma się Dziuba.
Urząd marszałkowski zaprzecza, że celowo opóźnia sprzedaż. – Cena za nieruchomości ma stanowić ułamek ich wartości rynkowej. W opinii naszych prawników taka sprzedaż, nawet innemu samorządowi, może być traktowana jako niedozwolona pomoc publiczna. Dlatego zdecydowano o wystąpieniu do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z prośbą o opinię w sprawie planowanej transakcji – informuje Witold Trólka z biura prasowego urzędu marszałkowskiego.
Czemu odpowiedzi wciąż nie ma?
Jednak prawo dopuszcza sprzedawanie przez samorządy nieruchomości nawet za 1 proc. ich wartości, i to nie tylko innym samorządom, ale też różnym instytucjom. Czy więc Dziuba nie ma racji? Poza tym prośbę do UOKiK wysłano prawie dwa miesiące temu. Czemu odpowiedzi wciąż nie ma?
– Nie wiem. Musimy cierpliwie czekać – odpowiada Skowronek.
Opóźnianie się transakcji oznacza komplikacje. – Są coraz mniejsze szanse na to, że sfinalizujemy kupno szpitala w tym roku. To znaczy, że nie wykorzystamy zarezerwowanych na ten cel w budżecie miasta pieniędzy – zwraca uwagę Dziuba.
Z kolei w budżecie województwa zabraknie pieniędzy po stronie wpływów, a też zapisane są w planie na ten rok. Do tego przedłużanie sprawy może skończyć się tym, że wszystko trzeba będzie zaczynać od nowa, bo wyceny spółki zarządzającej szpitalem i nieruchomości się zdezaktualizują.
– Nie ma po naszej stronie żadnej złej woli. Jak tylko dostaniemy opinię z UOKiK, wszystko szybko sfinalizujemy. Jestem przekonana, że uda się jeszcze w tym roku – mówi Skowronek.
Andrzej Dziuba: – Szkoda gadać. Gdybyśmy tak załatwiali sprawy w mieście, toby nas roznieśli.
Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/