Tyszanin Marcin Held w UFC. Czy będzie wygrywał ze światową elitą?
Marcin Held w UFC! 24-latek jest naszą nadzieją na dorównanie mistrzyni świata Joannie Jędrzejczyk.
Bezrobotny byłem tylko przez parę godzin – śmieje się Marcin Held. Niedawno rozwiązał kontrakt z Bellatorem, organizacją numer dwa w hierarchii mieszanych sztuk walki. O lata świetlne wyprzedza ją UFC, mające w szeregach kilkuset wojowników i wojowniczek, w tym całą światową elitę. Held trafił do ligi mistrzów MMA, co od dawna wydawało się formalnością. – Dogadaliśmy się tego samego dnia, w którym rozstałem się z poprzednim pracodawcą – mówi tyszanin.
Held ma dopiero 24 lata, a już dzisiaj zalicza się go do szerokiej czołówki wagi lekkiej (70 kg). W Bellatorze zaczął walczyć w 2011 roku. Pierwszy raz zaistniał w polskich mediach, gdy nie wpuszczono go do kasyna w Indianie. Miał tam stoczyć pojedynek, lecz nie ukończył jeszcze 21 lat. Później kibice poznawali go już tylko dzięki kolejnym zwycięstwom nad coraz silniejszymi rywalami.
Od 2013 roku wygrał sześć walk z rzędu, aż zapewnił sobie pojedynek o mistrzostwo Bellatora. 6 listopada 2015 roku w St. Louis był o włos od sprawienia sensacji i odebrania tytułu silnemu Willowi Brooksowi. W pierwszej rundzie nasz specjalista od parteru założył dźwignię. Usłyszał trzask w kolanie Amerykanina. Ten doznał kontuzji, ale nie odklepał i przetrwał. Held opadł z sił i przegrał na punkty po 25 minutach walki.
To była ostatnia walka Brooksa w Bellatorze. 8 lipca w Las Vegas zadebiutował w UFC. Wygrał z Rossem Pearsonem i wskoczył na 12. pozycję w rankingu wagi lekkiej. – Mam nadzieję, że Brooks namiesza w UFC i zostanie mistrzem świata, a ja kiedyś mu się zrewanżuję i odbiorę pas. Musi jednak minąć trochę czasu, zanim dostanę topowych przeciwników. Waga lekka jest bardzo mocno obsadzona. Nie sądzę, że już w debiucie spotkam się z rywalem z czołowej piętnastki rankingu, ale jeśli tak się stanie, przyjmę ofertę w ciemno. Chcę przecież walczyć i wygrywać z najlepszymi na świecie! – deklaruje Marcin.
Helda od dawna nazywa się złotym dzieckiem polskiego MMA. Już jako nastolatek zadawał ból dźwigniami dużo starszym od siebie, wygrywając zawody w brazylijskim jiu-jitsu. Wychował go Sławomir Szamota z Bastionu Tychy. Dziś Marcin współpracuje także z Ankosem MMA Poznań. Od dłuższego czasu planuje przeprowadzkę do USA z żoną Martą i treningi w jednym z najsilniejszych amerykańskich klubów.
7 lipca w Las Vegas mistrzem świata UFC został Eddie Alvarez, czempion Bellatora w latach 2013–14. Wystrzelił kanonadę ciosów i znokautował Rafaela dos Anjosa. – Wygrana Alvareza zaskoczyła mnie i ucieszyła. Była dowodem na to, że poziom jest wyrównany i można pokonać każdego. Doskonalę stójkę i zapasy. Kondycję, która szwankowała w walce z Brooksem, już poprawiłem. Zadebiutuję w tym roku. Może 12 listopada w Nowym Jorku, gdzie tytułu UFC ma bronić Joanna Jędrzejczyk? – zastanawia się Held. Czy powtórzy sukces mistrzyni?
Źródło : http://eurosport.onet.pl/