Trener GKS-u Tychy liczy na przełamanie Jakuba Świerczoka.
Ostatecznie Świerczok do sezonu przygotowywał się z rezerwami Górnika Łęczna i dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Ostatecznie trafił do I-ligowego GKS-u Tychy. W klubie z rodzinnego miasta wiązano ze Świerczokiem duże nadzieje, miał on być lekiem na ofensywne problemy śląskiego zespołu. W kadrze tyszan brakowało klasowego napastnika, który byłby gwarantem co najmniej dziesięciu bramek w sezonie.
Przejście o klasę rozgrywkową niżej miało pomóc również Świerczokowi. – W każdym meczu daję z siebie sto procent i tak też będzie w niedzielę. Trochę czasu potrzebuje jeszcze na to, by być w takiej formie, w jakiej byłem w Ekstraklasie. Najbardziej potrzebna mi jest systematyczna gra. Przyszedłem do Tychów, by pomóc drużynie i podnieść jej jakość. W GKS-ie chcę się dalej rozwijać – mówił przed startem ligowych rozgrywek 23-letni napastnik.
Jednak w pierwszych pięciu meczach Świerczok zdobył zaledwie jednego gola, choć sytuacji do powiększenia swojego dorobku miał dużo więcej. W dodatku napastnik GKS-u bramkę strzelił z rzutu karnego, a wciąż brakuje mu trafienia z gry. W ostatnim starciu przeciwko Olimpii Grudziądz miał dwie dogodne sytuacje. Kilka szans miał również w meczu z MKS-em Kluczbork. W obu pojedynkach górą byli bramkarze lub też Świerczok był łapany na spalonym.
Źródło : http://sportowefakty.wp.pl/