Tyszanin się skarży, bo sąd skierował go na „prace niewolnicze”.
Sąd zamienił mieszkańcowi Tychów grzywnę na prace społeczne. Wartość godziny wyliczył na 2,53 zł. Mężczyzna zaskarżył tę decyzję. – W czasach, kiedy prawo mówi, że minimalna wartość pracy wynosi 12 zł za godzinę, taka stawka to niewolnictwo w czystej postaci – twierdzi mężczyzna. Rozstrzygnięcie po wakacjach.
Kilka lat temu pan Marek z Tychów dostał wezwanie ze straży miejskiej. – Strażnicy zapytali mnie, czy pamiętam, kto w danym dniu jeździł zarejestrowanym na mnie samochodem i zaparkował na zakazie. Zbaraniałem, bo dotyczyło to zdarzenia sprzed kilku miesięcy – wspomina mężczyzna. Powiedział strażnikom, że nie jest w stanie sobie przypomnieć, bo z wozu oprócz niego korzystają jego żona, ojciec i brat. – Tłumaczyłem im, że gdyby wezwali mnie po kilku dniach, pewnie bym pamiętał. Po tak długim czasie nie jestem w stanie sobie przypomnieć – mówi pan Marek.
Sąd zamienia 101 zł na 40 godzin prac
Strażnicy miejscy skierowali do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny za odmowę ujawnienia danych kierowcy, który popełnił wykroczenie. Po długim postępowaniu pan Marek został ukarany grzywną w wysokości 600 zł. Mężczyzna przyznaje, że spłacał grzywnę ratami. – Straciłem robotę, przechodziłem paskudny rozwód, byłem kompletnie spłukany – wyjaśnia.
Do zapłaty zostało mu jeszcze 101 zł i 48 groszy. 11 lipca Sąd Rejonowy w Tychach z powodu długiej zwłoki w uiszczeniu należności zamienił panu Markowi grzywnę na prace społecznie użyteczne. Mężczyzna miał odpracować zasądzoną karę finansową, sprzątając ulice miasta, pomagając w hospicjum lub zajmując się pracami konserwatorskimi w przedszkolu. Sędziowie uznali, że tyszanin będzie robił to przez dwa miesiące. Miał na to poświęcić 40 godzin.
– Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby odpracować grzywnę, której w całości nie spłaciłem. Zszokowało mnie tylko to, że sąd wartość godziny mojej pracy wyliczył na 2,53 zł. Na to się zgodzić nie mogę – mówi mężczyzna. Pod koniec lipca zaskarżył do Sądu Okręgowego w Katowicach postanowienie sądu w Tychach.
„To forma pracy niewolniczej”
„Wydane orzeczenie jest niezgodne z art. 40 Konstytucji oraz art. 3 Konwencji Praw Człowieka. Zważyć bowiem należy, że kwota 101,48 zł podzielona na 40 godzin pracy daję stawkę w wysokości 2,53 zł za godzinę pracy. Jest to kwota pięciokrotnie niższa niż minimalna stawka za jakąkolwiek pracę dopuszczoną innymi ustawami. Kwota 2,53 zł jest więc formą pracy niewolniczej polegającą na nieludzkim, poniżającym traktowaniu osoby, której nie stać na uiszczenie wymierzonej grzywny. Choć praca społecznie użyteczna ma być pewną formą wykonania kary, to jednak nie można traktować jej jak formę odwetu na skazanym poprzez czynienie z niego niewolnika” – napisał w uzasadnieniu pan Marek. Przypomina, że w sierpniu prezydent Andrzej Duda zatwierdził przepisy o płacy minimalnej, która od przyszłego roku ma wynosić 12 zł za godzinę.
Sąd zażaleniem mieszkańca Tychów zajmie się po wakacjach – z tego powodu Ministerstwo Sprawiedliwości nie chce komentować sprawy. W ocenie resortu w przypadku prac społecznych nie można jednak dokonywać prostego przelicznika kwoty grzywny na liczbę godzin do odpracowania. Powód? Prace społecznie użyteczne mają bowiem charakter kary zastępczej, a nie służą „zarobieniu” na grzywnę. – Nie jest to więc praca, do której stosuje się przepisy Kodeksu pracy dotyczące wynagrodzenia. O jej wymiarze decyduje prawnokarna dolegliwość dla skazanego przy wzięciu pod uwagę tego, jakie obowiązki ma wykonywać i z jaką częstotliwością – wyjaśnia Wioletta Olszewska z biura prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości. Dlatego minimalne wynagrodzenie za pracę w sferze publicznej nie jest adekwatne do kryterium oceny wymiaru pracy społecznej. – Dodatkowo skazany w każdej chwili może zwolnić się z obowiązku wykonania zastępczej kary, poprzez zapłatę pozostałej jeszcze do uiszczenia grzywny – przypomina Olszewska.
Prawnik: Rozstrzygnięcie będzie interesujące
Mecenas Andrzej Rajpert, nestor śląskiej adwokatury, uważa jednak, że skarga złożona przez pana Marka jest niezwykle ciekawa i z niecierpliwością będzie czekał na jej rozstrzygnięcie. – Być może wpłynie to na usystematyzowanie wartości godziny prac społecznych, bo obecnie rozbieżności są kolosalne, choć nigdy wcześniej nie spotkałem się ze stawką 2,53 zł – powiedział nam adwokat.
Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/