Nadwiślan Góra – GKS Tychy 0:4. Wracamy na pozycję wicelidera 2 ligi.

Drużyna prowadzona przez trenera Kamila Kieresia zrobiła kolejny krok w stronę powrotu na zaplecze ekstraklasy.

Działacze Nadwiślana nie zdecydowali się na organizację meczu z GKS-em na obiekcie w Górze z uwagi na duże zainteresowanie, głównie kibiców z Tychów. Na mocy umowy z Tyskim Sportem, fani piłki oglądali zatem mecz 31. kolejki drugiej ligi z trybun pięknego, nowego obiektu w Tychach.

Nadwiślan - TychyCo prawda pierwszą bramkową okazję w meczu miała drużyna z Góry (konkretnie pozostawiony sam sobie na piątym metrze Filip Korneta, po którego strzale głową piłka trafiła prosto w ręce Pawła Florka), ale od początku dużo lepiej prezentowała się ekipa z Tychów. GKS mógł wyjść na prowadzenie w 9. minucie, jednak pojedynek jeden na jeden Adama Varadiego z Robertem Błąkałą wygrał bramkarz Nadwiślana. Kilka groźnych strzałów w pierwszej połowie oddał Marcin Radzewicz, dobrą okazję do strzelenia gola miał również po rzucie rożnym były piłkarz klubu z Góry, Tomasz Boczek. Bramkę strzelić mógł również Mateusz Grzybek, ale zrobił to dopiero Tomasz Górkiewicz, który trafił po rzucie wolnym Łukasza Grzeszczyka i ładnym zgraniu Varadiego.

Nadwiślan, mimo że zdominowany, również miał w tym okresie swoje okazje. Aktywny był Mohamed Essam, a gola mógł zdobyć Piotr Ceglarz, z którym poradzili sobie jednak tyscy obrońcy.

Po przerwie nie było już tak ciekawie, oba zespoły nie stwarzały już sobie klarowanych okazji. Miał taką Varadi, ale po raz drugi w tym meczu przegrał pojedynek sam na sam z Błąkałą.

Siłą GKS-u były stałe fragmenty gry i to właśnie kolejny rzut wolny dał tyszanom drugą bramkę. W 74. minucie znów w pole karne dokładną piłkę zagrał Grzeszczyk, a do bramki swojego byłego klubu głową trafił Boczek.

Od tego momentu tyszanie mieli kontrolę nad przebiegiem wydarzeń na boisku. Nie do końca pełną, bo kontaktową bramkę mógł zdobyć Sławomir Musiolik. Nie zrobił tego, a niejako w odpowiedzi po raz trzeci do bramki Nadwiślana trafił doświadczony Marcin Wodecki.

Główną rolę w zespole trenera Kamila Kieresia w sobotę odgrywał Grzeszczyk. 29-letni pomocnik dogrywał piłki przy zakończonych bramkami stałych fragmentach gry, a w doliczonym czasie pięknym strzałem zza pola karnego w same okienko ustalił wynik meczu.

GKS znowu nie zawiódł, swoje mecze przegrali natomiast inni pretendenci do awansu: Wisła Puławy i Znicz Pruszków. Dzięki temu na trzy kolejki przed końcem sezonu tyszanie znowu są wiceliderem drugiej ligi.

Nadwiślan Góra – GKS Tychy 0:4 (0:1)
0:1 – 
Górkiewicz (35. asyta: Varadi)
0:2 – Boczek (74. asysta: Grzeszczyk)
0:3 – Wodecki (86. asysta: Grzeszczyk)
0:4 – Grzeszczyk (90.)

Sędziował: Dawid Bukowczan (Żywiec).

Nadwiślan Góra: 23. Błąkała – 14. Korneta, 4. Margol Ż, 3. Jarosz Ż, 5. Wójcik Ż – 77. Piwowarczyk (64, 91. Ogrocki), 6. Kaszok, 15. Widuch Ż (73, 7. Musiolik), 11. Wasiluk, 21. Ceglarz – 33. Essam Ż (84, 32. Szewczyk). Trener Rafał Wójcik.

GKS Tychy: 12. Florek Ż – 19. Górkiewicz, 9. Boczek, 27. Tanżyna, 5. Mańka – 13. Mateusz Grzybek (84, 23. Rutkowski), 6. Zganiacz Ż (69, 31. Glanowski), 4. Bukowiec, 8. Grzeszczyk, 21. Radzewicz (82, 88. Wodecki) – 85. Varadi (75, 30. Pląskowski). Trener Kamil Kiereś.

Widzów: 5036.

 


Źródło : http://www.slask.sport.pl/