Zmarł ostatni wozak na Śląsku.

Pożegnaliśmy Mariana Siankowskiego (67 l.) z Tychów.

Wraz ze śmiercią Mariana Siankowskiego z Tychów do lamusa odeszła epoka, w której byli zawodowi furmani.

wozakMarian Siankowski († 67 l.) z Tychów był ostatnim zawodowym furmanem na Śląsku. Zawód i miłość do koni odziedziczył po swoim ojcu – Feliksie. Pan Marian woził nie tylko ludzi, ale też cegły na budowę osiedla czy ważne osobistości. Jego rodzina zapamiętała go jako uśmiechniętego człowieka, który ponad wszystko kochał konie. Teraz schedę po ojcu przejmie jego syn- Ryszard (42 l.).

– Tata obsługiwał wszystkie festyny w okolicy, zatrudniali go też w tyskim browarze. Nam urządzał kuligi. Najśmieszniej było wtedy, kiedy zrzucał ludzi z sań na zakrętach, a potem musieli albo dogonić kulig, albo sami znaleźć drogę przez las– dodaje Ryszard.

Marian Siankowski jeździł po mieście furmanką pomiędzy samochodami. Koń nie bał się ruchu, więc zwiedzali miasto wzdłuż i wszerz. – Raz mąż miał dostać mandat od policji. Już nawet nie pamiętam za co. Ale że miał zawsze dobry humor i był bardzo słynny, to podarowali mu karę- wspomina wdowa po Marianie, pani Małgorzata .

Od dziecka Marian mieszkał w dzielnicy Czułów. Znali go wszyscy i każdy go lubił. Na pogrzebie były tłumy. Jakby wszyscy chcieli pożegnać nie tylko ostatniego wozaka ale i epokę, która odeszła wraz z nim.


Źródło : http://www.fakt.pl/slask/tychy-zmarl-ostatni-wozak-na-slasku,artykuly,627503.html