Tyszanie chcąc ze spokojem przyglądać się wieczornemu starciu wicelidera musieli na własnym terenie zagrać o komplet punktów. Zadanie wykonali już w pierwszej połowie aplikując gliwickiemu Piastowi aż trzy bramki.

Od pierwszych minut tyszanie rzucili się na rywali, jakby od tego meczu zależało ich „być albo nie być”. Odważna i ofensywna gra znalazła odzwierciedlenie w wyniku już po 3. minutach. Biegański odegrał idealnie do wychodzącego na czystą pozycję Machowskiego, a ten niczym profesor położył bramkarza i strzelił tuż przy słupku, otwierając wynik.

Niemal kwadrans później przed szansą na podwyższenie stanął Biegański, ale jego uderzenie wybronił Jeremin. Bramkarz gości kilkadziesiąt sekund później musiał już jednak skapitulować po raz drugi, a sposób na niego znalazł Paluch wespół z Dzięgielewskim.

W 23. minucie Machowski zdecydował się na kąśliwe uderzenie z okolicy 25. metra, ale piłka minimalnie minęła się z bramką Piasta, podobnie jak przy próbie lobowania golkipera przyjezdnych przez Palucha.

Po pół godzinie gry mieliśmy już 3:0. Odegranie Kopczyka na piątym metrze w tempo zamknął Rutkowski i strzałem pod poprzeczkę podwyższył rezultat.

W tej części gry tyszanie mieli jeszcze dwie okazje do zmiany wyniku, ale zarówno Dzięgielewski, jak i Machowski, nie znaleźli sposobu na zespół rywali.

W tej części gry wychodziło nam wszystko, zagraliśmy widowiskowo i skutecznie. Ułożyliśmy sobie przeciwnika pod nasz styl gry, kontrolując wydarzenia na boisku – ocenił trener Sebastian Idczak.

Po zmianie stron popularne „Piastunki” postawiły na odważniejszą grę. Podopieczni trenera Macieja Szmatiuka zaczęli bardziej przypominać zespół, który do tego spotkania legitymował się bilansem siedmiu z rzędu nieprzegranych meczów wyjazdowych, a tyszanie oddając pole gry, sami narazili się na niepotrzebny stres.

W 48. minucie pobudzony zespól Piasta zdołał zmniejszyć rozmiary porażki. Czarnogłowskiego, po strzale nie do obrony, pokonał Spende, finalizując akcję „starych wyjadaczy” Kędziory i Podgórskiego.

Sześć minut później mogło być już po meczu, ale dogodnej sytuacji nie wykorzystał kapitan tyszan, posyłając piłkę obok bramki, podobnie z resztą jak Orliński w 71. minucie.

Akcje te rozdzielił jeszcze Dulęba, który uderzeniem z 25 metra zmusił Czarnogłowskiego do ofiarnej, ale co najważniejsze, skutecznej interwencji.

W skrócie można powiedzieć, że nie wyszliśmy na pierwszą połowę. Zabrakło w naszej postawie charakteru i daliśmy się zdominować gospodarzom. Po zmianie stron zmieniliśmy swoje nastawienie, co szybko przełożyło się na wynik. Na pewno mecz w tej części gry był ciekawszy – podsumował trener Maciej Szmatiuk.

W ostatnich minutach meczu mieliśmy jeszcze po jednej sytuacji bramkowej z każdej ze stron. Wpierw sędzia nie uznał trafienia Fabiana, dopatrując się pozycji spalonej, a później Orliński ostemplował poprzeczkę i mecz zakończył się zwycięstwem tyszan 3:1.

Rozpoczęliśmy drugą połowę najgorzej jak mogliśmy. Daliśmy się zaskoczyć, ale też trzeba przyznać, że Piast to nieprzypadkowa drużyna, która na wyjazdach radziła sobie wiosną szczególnie dobrze. Mogliśmy ten mecz zamknąć szybciej, ale zawiodła nieco skuteczność. Założyliśmy sobie, że to spotkanie jest dla nas najważniejszy i musimy zrobić wszystko, żeby zyskać tydzień przygotowań do ewentualnych baraży i to też się nam udało dzięki czemu ze spokojem możemy wejść w następny tydzień – zakończył trener GKS II Tychy.

GKS II Tychy – GKS Piast II Gliwice 3:1 (3:0)
1:0
 Machowski (3.)
2:0 Paluch (16.)
3:0 Rutkowski (30.)
3:1 Spende (48.)

Sędziował: Dawid Bukowczan (Węgierska Górska)

GKS II Tychy: 12. Czarnogłowski – 7. Rutkowski, 19. Kopczyk, 4. Zarębski, 17. Pipia, 11. Ploch, 34. Krężelok, 8. Biegański (78, 14. Borzęcki), 10. Machowski (88, 24. Rabiej), 25. Paluch (66, 18. Orliński), 9. Dzięgielewski. Trener Sebastian Idczak.