Rezerwiści w pierwszym kwadransie gry zaskoczyli rywali wysokim pressingiem. Już w drugiej minucie Kacper Piątek mógł otworzyć wynik, ale po przejęciu piłki na połowie przeciwników nie zdołał skierować piłki do siatki. Chwilę później zza pola karnego uderzał Dzięgielewski, ale i on chybił. Podobnie z resztą jak Bojarski, Aleksander Biegański i Połap w kolejnych akcjach. Szczególnie ten drugi miał wyborną okazję do pokonania Żerdki, ale przymierzył zbyt lekko, by zaskoczyć golkipera miejscowych.

Ci zaś swojego szczęścia spróbowali w 13. minucie, ale na ich drodze stanął Kopczyk, przyjmując na twarz soczysty strzał Przemyka.

Wydawało się, że bramka dla „Trójkolorowych” wisi w powietrzu, ale to gospodarze jako pierwsi zdobyli gola. Błąd przy rozegraniu popełnił Aleksander Biegański, do piłki dopadł Jonkisz i mimo asysty Kopczyka zdołał uderzyć tuż przy słupku, zaskakując tym samym bezradnego Odyjewskiego.

Napór tyszan trwał jednak w najlepsze, a w kolejnych akcjach Żerdkę próbowali zatrudnić Bojarski, Aleksander Biegański i Dzięgielewski. Niestety piłka jak zaczarowana mijała tylko bramkę MRKS.

W 40. minucie miejscowi ponownie stanęli przed okazją zdobycia gola. Na nasze szczęście strzał Przemyka z 10 metra instynktownie wybronił Odyjewski, a dobitka Wajdzika powędrowała wysoko nad bramką.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem pierwszej odsłony, rezerwiści wyszli z kontrą. Kacper Piątek idealnie obsłużył, prostopadłym podaniem, starszego z braci Biegańskich, a ten w sytuacji sam na sam posłał piłkę do bramki, uderzając tuż przy słupku na 1:1.

Dobrze zaczęliśmy ten mecz i w kilka minut stworzyliśmy sobie całkiem sporo okazji strzeleckich. Nawet po utracie gola byłem spokojny o losy tego meczu, bo nasza aktywność pod bramką przeciwników musiała zostać w końcu nagrodzona – tłumaczył trener Jarosław Zadylak.

Po zmianie stron napór tyszan nie ustawał, ba, miejscowi z każdą upływającą minutą musieli coraz bardziej uważać na ataki GKSu.

W 49. minucie Piątek przymierzył zza pola karnego, ale bramkarz gospodarzy zdołał wybić piłkę na róg. Podobnie z resztą jak przy strzale Połapa pięć minut później.

Na nieco ponad dwadzieścia minut przed końcem regulaminowego czasu gry, miejscowi przeprowadzili kontratak. Raszka musiał jednak uznać wyższość Odyjewskiego w pojedynku sam na sam.

W 83. minucie tyszanie w końcu objęli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się, niebywale aktywny tego dnia, Kacper Piątek, który wespół z Misztalem podręcznikowo wręcz „rozklepali” obronę miejscowych. Co prawda z piłką do bramki wjechał w ostatniej chwili jeszcze Wrana, ale jego akcja ratunkowa nie wpłynęła na to, komu ten gol powinien zostać przypisany.

Wynik tego meczu do końca był sprawą otwartą. Tychy jednak pokazały dzisiaj futbol bardziej dojrzały i konsekwentny przez co zasłużenie wygrały. Nam ciężko się było dzisiaj przeciwstawić tak grającej drużynie, a wąska ławka jeszcze nam to utrudniła – skwitował występ swojego zespołu trener Jarosław Kupis.

Trzy minuty później w zamieszaniu pod bramką czechowiczan najprzytomniej zachował się Kopczyk i ustalił wynik spotkania na 1:3.

Długo szukaliśmy sposobu na objęcie prowadzenia, udało się w samej końcówce. Najważniejsze, że wygraliśmy bardzo ważny mecz dla układu tabeli. Trzeba jednak przyznać, że miejscowi byli momentami groźni, szczególnie przy stałych fragmentach gry – zakończył trener GKS II Tychy.

MRKS Czechowice-Dziedzice – GKS II Tychy 1:3 (1:1)
1:0
 Jonkisz (22.)
1:1 A. Biegański (45.)
1:2 K. Piątek (83.)
1:3 Kopczyk (86.)

Sędziował: Andrzej Majcher (Zabrze)

GKS II Tychy: 1. Odyjewski – 21. Stefaniak, 19. Kopczyk, 7. Kokoszka, 13. Dzięgielewski (46, 18. Rutkowski), 17. J. Biegański Ż , 24. Połap Ż, 47. A. Biegański, 11. Misztal, 77. K. Piątek, 14. Bojarski (71, 79. Krężelok). Trener Jarosław Zadylak.