Zina 4 liga : TS Podbeskidzie II Bielsko-Biała – GKS II Tychy 3:5

 


Podopieczni trenera Jarosława Zadylaka zanotowali pierwsze, wyjazdowe zwycięstwo. „Trójkolorowi” zdobyli komplet punktów kosztem, niepokonanych dotąd u siebie rezerw Podbeskidzia.

Lepiej w mecz weszli piłkarze GKSu, bowiem już w trzeciej minucie mogli objąć prowadzenie. Niestety jednak nikt nie zamykał akcji Palucha i na pierwsze trafienie musieliśmy chwilę poczekać. W 9. minucie piłkę w pole karne rywali wrzucił Aleksander Biegański, a tam instynktem snajpera popisał się Bojarski, otwierając tym samym wynik spotkania (0:1).

Następny kwadrans należał do miejscowych, którzy aż czterokrotnie zagrozili bramce Dany. Najbliżej wyrównania w 17. minucie był Kralczyński, który uderzeniem z narożnika pola karnego posłał futbolówkę w samo okienko. Na szczęście Dana, wyciągnął się niczym struna, ratując swój zespół od utraty gola.

W 30. minucie silnym strzałem z okolicy „wapna” popisał się Biegański, ale w sukurs bramkarzowi Podbeskidzia przyszedł słupek. W tej samej minucie po zagraniu Rutkowskiego, główkował Lewicki stemplując poprzeczkę. Kilka minut później, tyszanie mieli jeszcze lepsza okazję do podwyższenia rezultatu. Strzał Szymury zdołał obronić Wieczorek, podobnie z resztą jak dobitkę Lewickiego z okolicy piątego metra.

Ostatnie minuty pierwszej połowy również należały do tyszan. Swojego szczęścia dwukrotnie próbował Biegański, ale dopiero Kopczykowi udało się zmieścić piłkę przy słupku, podwyższając na 0:2. Bramka ta wywołała jedna sporo protestów w szeregach gospodarzy.

Analizowaliśmy w przerwie to trafienie na wideo. Piłka zatrzymała się na linii i gol nie powinien zostać uznany – nie krył swojego zdenerwowania trener Adrian Olecki.

W 53. minucie Lewicki przymierzył z rzutu wolnego wprost w poprzeczkę, dając tym samym sygnał do ataku. Kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik zachował się bezbłędnie w polu karny rywali, podwyższając wynik na 0:3. Gospodarze jeszcze nie otrząsnęli się z utraty trzeciej bramki, a już musieli pogodzić się kolejnym trafieniem tyszan. Tym razem akcję zapoczątkował Paluch, dograł na środek przedpola do Lewickiego, a ten prostopadłym zagraniem uruchomił Misztala, który skutecznie sfinalizował akcję i było 0:4.

Dwie minuty później swoją drugą bramkę w meczu, a piątą dla przyjezdnych, zdobył Bojarski, wykorzystując fenomenalne zagranie Rutkowskiego, który posłał piłkę po przekątnej całego boiska. Bojarskiemu zostało już tylko przymierzyć, co też uczynił, pakując piłkę „pod ladę” Wieczorkowi (0:5), którego chwilę później zmienił Wasztyl.

W tym momencie ciężko było znaleźć kogoś, kto uwierzyłby, że to widowisko nabierze jeszcze rumieńców. Pierwszy sygnał ostrzegawczy bielszczanie wysłali w 69. minucie. Na nasze szczęście Borek w idealnej okazji strzelił nad bramką. Niestety w kolejnej akcji miejscowi już się nie pomylili. Kręcichwost, najlepszy strzelec rezerw spod Klimczoka, zgubił krycie i kozłem posłał piłkę nad interweniującym Daną (1:5). Minutę później we własnym polu karnym faulu dopuścił się Wolak i sędzia bez zastanowienia wskazał na jedenasty metr. Strzał Borka co prawda wyczuł Dana, ale piłka wpadła do bramki tuż przy słupku, wypadając z niej przez dziurę w siatce, myląc tym samym sporą część widowni jak i samych piłkarzy. Sędzia jednak gola uznał i mieliśmy 2:5.

W 84. minucie na 3:5 strzelił Kręcichwost i w powietrzu zapachniało niesamowitym zwrotem akcji. Na nasze szczęście Dana jeszcze dwukrotnie popisał się swoimi umiejętnościami broniąc strzały Rakowskiego i Kręcichwosta.

Nie byliśmy faworytami tego spotkania z powodu swoich osłabień. Rywale na dodatek przyjechali wzmocnieni czołowymi graczami pierwszej ligi. Mimo wszystko udało nam się nawiązać walkę. Ułatwił nam to też zespół gości, bowiem przy wyniku 0:5 przestał grać swoją piłkę i gdyby ten mecz potrwał dłużej, być może byśmy go zremisowali – ocenił swój zespół trener Adrian Olecki.

Tym samym tyszanie odnieśli pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo, nie przegrywając z rezerwami Podbeskidzia po raz czwarty z rzędu na ich terenie.

Zagraliśmy 70 minut bardzo dobrych zawodów. Nic nie zapowiadało tego, że coś złego może się nam przydarzyć. Niestety moment dekoncentracji sprawił, że zaczęliśmy popełniać błędy i zrobiło się gorąco. Cieszyć może wynik, mądra gra i zaangażowanie przez te 70 minut, ale jak widać mamy nad czym wciąż pracować – podsumował trener Jarosław Zadylak.

TS Podbeskidzie II Bielsko-Biała – GKS II Tychy 3:5 (0:2)
0:1
 Bojarski (9.)
0:2 Kopczyk (45.)
0:3 Lewicki (54.)
0:4 Misztal (67.)
0:5 Bojarski (73.)
1:5 Kręcichwost (76.)
2:5 Borek (78. karny)
3:5 Kręcichwost (84.)

Sędziował: Sebastian Szczotka (Cisiec)

GKS II Tychy: 99. Dana – 18. Rutkowski Ż, 19. Kopczyk, 20. Szymura (63, 3. Wolak), 31. Kozlenko, 11. Misztal (86, 8. Krężelok), 78. Bielusiak Ż, 47. A. Biegański, 14. Bojarski, 24. Paluch (90, 7. Kokoszka), 32. Lewicki. Trener Jarosław Zadylak.


Źródło : GKS Tychy