Kolesiostwo w tyskiej policji.

 


Były policjant zawiadomił komendę główną, a także prokuraturę, że szef tyskiej policji faworyzuje swoich kolegów. Dzięki temu, że odeszli ze służby na początku stycznia, a nie z końcem grudnia, dostali ekstra wypłatę, nagrodę roczną i inne dodatkowe świadczenia. – A komendant nakłaniał jeszcze mojego lekarza do tego, żeby złamał tajemnicę lekarską – podkreśla funkcjonariusz.

W internecie pojawiły się pisma dotyczące odejścia ze służby Jana Kowalskiego (dane osobowe zmienione), policjanta z Tychów. – Opisane w nich okoliczności i podnoszone zarzuty stawiają firmę w niekorzystnym świetle. Znowu ludzie będą z nas kpili – przyznaje jeden z oficerów śląskiej policji.

Kowalski przez kilka ostatnich miesięcy chorował, w końcu odszedł na emeryturę. Poprosił o zwolnienie z dniem 5 stycznia, dzięki czemu dostałby jeszcze pensję za styczeń, nagrodę roczną, ekwiwalent za urlop. – Taka jest praktyka w naszej firmie. To sposób na podziękowanie za lata służby – przyznaje jeden z policjantów.

Młodszy inspektor Andrzej Trzciński, komendant miejski w Tychach, zwolnił jednak Kowalskiego 31 grudnia 2017 r. Szef policji powołał się na interes społeczny polegający na ograniczeniu wydatków. W efekcie policjant nie dostał dodatkowych pieniędzy.

Komendant Trzciński wyjaśnił „Wyborczej”, że każdego z funkcjonariuszy – zgodnie z przepisami – zwolnił ze służby w terminie do 3 miesięcy od dnia pisemnego zgłoszenia przez nich odejścia z policji.

„Przepis ten nie pozostawia wątpliwości, iż fakt rozwiązania stosunku służbowego nie musi nastąpić w dacie określonej przez zainteresowanego, choć oczywiście może. Wpływ na konkretną decyzję w takich sprawach, tak jak u każdego innego pracodawcy, ma indywidualna ocena wywiązywania się przez policjanta z obowiązków służbowych, w tym m.in. takie okoliczności jak to, czy policjant faktycznie wykonuje i wykonywać będzie zadania do ostatniego, określonego przez siebie dnia zwolnienia, a jeśli nie – to jak długo przed złożeniem raportu ich nie wykonywał i z jakiej przyczyny” – napisał nam szef tyskiej policji.

Dodał, że od każdej decyzji przysługuje odwołanie do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach. „Jednocześnie informuję, że zwolnienia ze służby funkcjonariuszy Policji, w tym także tych policjantów KMP Tychy, których stosunek służbowy ustał w miesiącu styczniu 2018 roku, stanowią ich indywidualną sprawę osobową, podlegającą ochronie na podstawie przepisów o ochronie danych osobowych” – stwierdził młodszy inspektor Trzciński.

Podkreślił, że nie może odnieść się do szczegółów zwolnienia Kowalskiego, bo mogłoby to „dostarczyć argumentów do ewentualnych roszczeń odszkodowawczych”.


 Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/