Puchar Polski : GKS Tychy – Cracovia 1:1 (0:0, dog. 1:1, rz.k. 1:4)

 


Niesamowite emocje w Tychach. Cracovia w spotkaniu z pierwszoligowcem nie wykorzystała aż dwóch karnych. do tego tyszanie przez dwadzieścia minut grali w osłabieniu. Ostatecznie jednak w serii karnych lepsi okazali się krakowianie, którzy tym razem nie pudłowali i wygrali 4-1.

Obaj trenerzy wykorzystali pucharowy mecz, aby dać szansę zmiennikom. I w GKS-ie, i w ekipie „Pasów”, w wyjściowym zestawieniu grało sporo zawodników, którzy na początku sezonu grali mniej, albo w ogóle, jak nastolatkowie w składzie Cracovii: Radosław Kanach czy Sylwester Lusiusz czy Dawid Rogalski w tyskiej jedenastce.

Tyszanie świetnie rozpoczęli tegoroczny sezon, wygrywając dwa pierwsze pucharowe spotkania i dwa ligowe. W starciu z krakowianami zespół Jurija Szatałowa mierzył w kolejne zwycięstwo, choć dziś w meczowej kadrze zabrakło skutecznego w lidze Dawida Błanika.

Pierwsze kilkanaście minut, to jednak gra głównie w środku pola. Oba zespoły miały problemy ze stworzeniem sobie jakiejkolwiek bramkowej sytuacji. Mnożyły się za to niedokładne podania czy straty, co szczególnie irytowało trenera krakowian Michała Probierza.

Wreszcie w 19. minucie przed szansą stanął Piotr Ćwielong, ale po jego mocnym uderzeniu z kilkunastu metrów piłkaprzeszła nad poprzeczką. W odpowiedzi celnie uderzył Krzysztof Szewczyk, ale golkiper GKS był na miejscu. Potem obok bramki gospodarzy uderzali Lusiusz i ponownie Szewczyk.

Cracovia zdobyła przewagę w środku pola. W 25. minucie tuż obok słupka piłkę posłał z kolei Adam Deja. Miejscowi świetną okazjędo zdobycia gola mieli w 32. minucie, kiedy to po dobrym dośrodkowaniu Ćwielonga z rzutu rożnego, minimalnie niecelnie głową uderzał Daniel Tanżyna.

Drugą część goście rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 51. minucie dynamiczną akcję lewą stroną przeprowadził Lennard Sowah. Dokładne dośrodkowanie trafiło po nogi Adama Dei, który najpierw „nabił” obrońcę rywala, ale za drugim razem już się nie pomylił i zdobył swojego pierwszego gola w barwach zespołu z Krakowa.

W 56. minucie przyjezdni przeprowadzili kolejną dobrą akcję, po której pod bramką rywala znalazł się Szewczyk. Zamiast próbować jednak indywidualnej akcji, to napastnik „Pasów” pospieszył się ze strzałem, tak, że piłkapadła łupem Marka Igaza. Cracovia przeważała. W chwilę później, po interwencji tyskiego bramkarza, piłka wylądowała na poprzeczce.  GKS z rzadko kontratakował, nie stwarzając żadnej groźniejszej okazji.

W 62. minucie dość niespodziewanie w polu karnym rywala znalazł się Michał Helik. Środkowy obrońca Cracovii, niczym rasowy snajper ograł bramkarza GKS, ale jego akcjęzdołali przerwać obrońcy miejscowych. Dwie minuty później po uderzeniu głową Siplaka piłka, po raz kolejny wylądowała na poprzeczce.

Gospodarze mogli wyrównać po błędzie Grzegorza Sandomierskiego, który źle obliczy lot futbolówki po jednym z dośrodkowań miejscowych. Na jego szczęście, po uderzeniu głową Tanżyny, piłka minęła cel.

W 69. minucie rozpędzonego Wdowiaka nieprzepisowo w polu karnym zatrzymał Biernat. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenastkę. Do karnego podszedł Deja, ale jego sygnalizowane uderzenie w lewy róg w świetnym stylu sparował Igaz, tak, że przyjezdnym nie udało się postawić przysłowiowej kropki nad „i”.

Kiedy wydawało się, że wszystko rozstrzygnie się w regulaminowym czasie, do siatki trafił najbardziej aktywny pod bramką Sandomierskiego, środkowy obrońca Daniel Tanżyna. To jego druga bramka w pucharowych rozgrywkach, bo wcześniej trafił do siatki w wygranym 2-0 spotkaniu z Kotwicą Kołobrzeg w rundzie wstępnej.

Cracovia mogła ponownie wyjść na prowadzenie w 86. minucie, ale po celnym strzale dobrze grającego Siplaka, Igaz zdołał odbić piłkę. Goście mieli kolejną sytuację w 97. minucie, ale po akcji rezerwowych Jakuba Wójcickiego i Krzysztofa Piątka, ten drugi przestrzelił z kilku metrów.

Tyszanie też mieli swoją okazję, ale po strzale głową Kamila Zapolnika piłka przeszła tuż obok słupka.

To bardzo kontrowersyjnej sytuacji doszło w 101. minucie. W polu karnym, po starciu z czarnoskórym Sowah’em upadł Fidziukiewicz. Arbiter nie namyślając się ani chwili przerwał grę i pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę wysokiemu napastnikowi GKS. – Złodzieje! Złodzieje! – skandowało 6 tys. widzów na tyskim stadionie pod adresem Zbigniewa Dobrynina.  Na murawie zrobiło się bardzo nerwowo, bo zaraz potem kolejną żółtą kartkę zobaczył Zapolnik.

W 109. minucie mieliśmy kolejną kontrowersyjna sytuację. W polu karnym przewrócił się Piątek, a słabo prowadzący mecz sędzia po raz kolejny, mimo, że sytuacja była dyskusyjna, wskazał na 11. metr! Tym razem podszedł do piłki Piątek. Uderzył w swój lewy róg i ponownie lepszy okazał się Igaz, który w fantastycznym stylu sparował uderzenie napastnika „Pasów”! Drugi karny i druga kapitalna obrona bramkarza GKS!

W tej sytuacji o wszystkim rozstrzygnęły karne. Zaczął… Piątek! Tym razem napastnik „Pasów” nie pomylił się. Za to piłkę po uderzeniu Ćwielonga sparował Sandomierski. Kiedy z jedenastki trafił Wójcicki było już 2-0 dla Cracovii. Kiedy w trzeciej serii Mańka trafił w słupek losy rywalizacji były już praktycznie przesądzone. Decydującą jedenastkę na bramkę dającą awans zamienił Siplak.

GKS Tychy – Cracovia 1-1 po dogrywce. Karne 1-4

Bramki:0-1 Adam Deja (51.) 1-1 Daniel Tanżyna (82.)

Rzuty karne:0-1 Piątek. 0-1 Ćwielong, broni bramkarz. 0-2 Wójcicki. 1-2 Zapolnik. 1-3 Helik. 1-3 Mańka w słupek.  1-4 Siplak.

Żółte kartki:Michał Fidziukiewicz, Mateusz Grzybek, Marcin Biernat, Kamil Zapolnik, Łukasz Matusiak – GKS. Mateusz Wdowiak, Radosław Kanach – Cracovia.

Czerwona kartka:Fidziukiewicz.

Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów:6109

GKS:Marek Igaz – Marcin Biernat, Daniel Tanżyna, Remigiusz Szywacz-  Mateusz Grzybek (65. Dawid Abramowicz), Adrian Łuszkiewicz (46. Łukasz Matusiak), Wojciech Szumilas, Piotr Ćwielong, Maciej Mańka – Michał Fidziukiewicz, Dawid Rogalski (46. Kamil Zapolnik).

Cracovia:Grzegorz Sandomierski – Deleu, Michał Helik, Michal Siplak, Lennard Sowah – Mateusz Wdowiak, Adam Deja, Radosław Kanach, Sylwester Lusiusz (97. Milan Dimun), Tomasz Vestenicky (86. Jakub Wójcicki) – Krzysztof Szewczyk (79. Krzysztof Piątek).

 


Źródło :  http://sport.interia.pl/