Śledztwo w sprawie szybkich pożyczek zostało umorzone.

 


– Tyska firma Kredyty-Chwilówki nie złamała prawa, udzielając pożyczek klientom – stwierdziła po przesłuchaniu 4 tys. świadków prokuratura w Katowicach i umorzyła śledztwo. To odważna decyzja, bo kilka tygodni temu Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, wypowiedział wojnę branży pożyczkowej.

Kredyty-Chwilówki to jedna z największych na polskim rynku firm udzielających szybkich pożyczek. Ma 250 placówek stacjonarnych, prowadzi sprzedaż internetową i zatrudnia 1,6 tys. pracowników. Spółka ma siedzibę w Tychach, jest sponsorem m.in. piłkarskiego klubu GKS Tychy i hokejowej drużyny Unia Oświęcim. Założycielem i współwłaścicielem firmy jest Grzegorz Czebotar, były górnik kopalni Piast.

W 2003 r. Czebotar wziął pożyczkę w Providencie. Przeczytał dokumenty i na ich podstawie stworzył własną umowę. Wkrótce sam zaczął pośredniczyć w udzielaniu pożyczek. Po kilku latach okrzyknięto go „królem chwilówek”. Jak to działa? Maksymalnie można wziąć 1 tys. zł pożyczki, termin spłaty – od siedmiu do 30 dni, zero procent prowizji (to świetny chwyt reklamowy).

Na kosztach obsługi pożyczki. W umowach koszty rozbija się na poszczególne składniki. Klienci musieli więc płacić ekstra za przygotowanie wniosku, za wizytę konsultanta oraz za samo udzielenie pożyczki.

Do tego dochodziły karne opłaty za upomnienie o zaległościach oraz windykację. Żeby wziąć pieniądze, wystarczyło zaświadczenie o dochodach. Emeryci, renciści, pracownicy zatrudnieni na umowach śmieciowych walili drzwiami i oknami. Nie mieli szans na kredyt w banku, brali pożyczki, aby spłacić inne zobowiązania finansowe.

Kilka lat temu Kredyty-Chwilówki trafiły na listę ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego, a prokuratura w Tychach wszczęła śledztwo w sprawie formy udzielanych przez firmę pożyczek. Po kilku miesiącach zostało ono jednak umorzone. Po kolejnym piśmie ze strony KNF sprawą zajęła się jednak Prokuratura Okręgowa w Katowicach. I przez trzy lata prześwietlała działalność spółki Kredyty-Chwilówki.

– Badaliśmy, czy firma nie prowadzi działalności parabankowej, nie zajmuje się praniem brudnych pieniędzy oraz nie oszukuje klientów – wyjaśnia prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Śledczy po przesłuchaniu ponad 4 tys. świadków uznali teraz, że tyska firma nie łamie prawa, i umorzyli śledztwo. – W tej sprawie nie ma mowy o działalności parabankowej, bo spółka formalnie sama w sobie nie dawała pożyczek, tylko pośredniczyła w ich udzielaniu i na tym właśnie zarabiała – wyjaśnia prokurator Zawada-Dybek.

Prokuratorzy po analizie umów ustalili, że pożyczek udzielali pracownicy spółki, członkowie ich rodzin lub znajomi, którzy zarabiali 5 proc. w skali miesiąca. – Te dochody były potem przez nich wykazywane w rocznych rozliczeniach podatkowych – podkreśla rzeczniczka prokuratury.

Grzegorz Czebotar o umorzeniu śledztwa dowiedział się od reportera „Wyborczej”. – To fantastyczna wiadomość. Nie spodziewałem się innej, ale długo musieliśmy na nią czekać – powiedział nam założyciel spółki Kredyty-Chwilówki.

Decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa nie jest jednak prawomocna. Zażalenie złożyła już KNF i teraz prokurator referent musi zdecydować, czy je uwzględnić, czy też skierować sprawę do oceny sądu.

Sprawa budzi też emocje z innego względu. Kilka tygodni temu Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, ogłosił projekt nowelizacji Kodeksu karnego w zakresie ścigania lichwy. Kluczowa propozycja nowelizacji nie dotyczy jednak spraw karnych, tylko modyfikacji wzoru obliczania limitu kosztów pozaodsetkowych, do którego muszą się stosować firmy udzielające kredytów konsumenckich.

Obecnie firmy pożyczkowe mogą pobrać od klienta 10 proc. odsetek oraz dodatkowe opłaty w wysokości maksymalnie 55 proc. wartości pożyczki. Ziobro chce zmniejszyć limit kosztów pozaodsetkowych z 55 do 20 proc. W praktyce oznacza to zmniejszenie zysków firm pożyczkowych o prawie dwie trzecie. Według Związku Firm Pożyczkowych może to spowodować upadek całej branży.

– Decyzja kolegów z „okręgu” o umorzeniu sprawy, kiedy minister wypowiada wojnę firmom pożyczkowym, świadczy o dużej odwadze. Moim zdaniem w tej sytuacji raczej się jednak nie utrzyma – powiedział nam we wtorek jeden z wysokich rangą śląskich prokuratorów.


Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/