Tyszanin pozwał Saturn i wygrał. „Wmawiali mi nieprawdę”

 


Pan Marek z Tychów wygrał proces ze spółką Saturn Planet, właścicielem sieci sklepów Saturn. Mężczyzna pozwał ją, bo odmówiono mu gwarancyjnej naprawy telefonu. – Wmawiali mi, że go zalałem, co było nieprawdą – mówi tyszanin.

Kilkanaście miesięcy temu pan Marek przyjechał do elektromarketu Saturn w Tychach. W trakcie zakupów jeden z pracowników sklepu zaoferował mu telefon komórkowy na promocyjnych warunkach. – Cena była rzeczywiście dobra, więc się skusiłem – wspomina mężczyzna.

„Wkurzyłem się, bo Saturn wciskał mi kit”

Na początku 2016 roku telefon się jednak zepsuł. – Kiedy bateria się wyczerpała, nie można jej było naładować – mówi pan Marek. Wziął więc paragon oraz kartę gwarancyjną i pojechał do Saturna. Zgłosił usterkę i zostawił komórkę do naprawy. Po kilkunastu dniach dowiedział się, że telefon nie zostanie jednak naprawiony, bo… został zalany wodą. Takie uszkodzenia nie podlegają gwarancji.

– Wkurzyłem się, bo wiedziałem, że wciskają mi kit. Nie zalałem telefonu, ewidentnie chcieli mnie spuścić. Na forach internetowych wyczytałem potem, że to podobno stała praktyka dużych sklepów, żeby nie ponosić kosztów naprawy komórek – mówi.

Postanowił nie odpuszczać i oddał telefon do naprawy do nieautoryzowanego serwisu. Dostał tam pisemną opinię, że nie stwierdzono jakichkolwiek śladów wskazujących na zalanie. Okazało się, że uszkodzeniu uległo tylko gniazdo ładowania.

Sąd nakazał zapłatę 130 zł z odsetkami

„Wskutek wypalania się styków gniazda ładowania podczas ładowania aparatu dochodziło do nagrzewania się styków, a następnie temperatura przenosiła się na baterię, która „pociła” się zawartym w niej oleistym kwasem. W konsekwencji jedyne ślady działania cieczy to ślady oparów kwasu w pobliżu baterii” – napisali technicy. Koszt naprawy komórki wycenili na 130 zł.

Pan Marek zapłacił z własnej kieszeni, po czym wezwał Saturn do zwrotu całej kwoty. Jednak spółka nie odpowiedziała na to wezwanie. W tej sytuacji mężczyzna złożył w tyskim sądzie pozew. Domagał się od Saturna zwrotu kosztów naprawy wraz z odsetkami.

31 października Agnieszka Duda, referendarz sądowy Sądu Rejonowego w Tychach, w postępowaniu upominawczym nakazała, aby Saturn zapłacił powodowi 130 zł wraz z odsetkami oraz 7,50 zł tytułem kosztów procesu lub w ciągu dwóch tygodni od wydania tego nakazu wniósł sprzeciw od tej decyzji.

Saturn: To autoryzowany serwis wydał opinię o zalaniu

– Na początku grudnia dostałem nadany przez Saturn przekaz pocztowy. Spółka zwróciła mi pieniądze za naprawę telefonu. Ta sprawa była niepotrzebna, ale nie mogłem się zgodzić na to, że próbowano mi wmówić, iż zalałem telefon – mówi pan Marek.

We wtorek poprosiliśmy Saturn o komentarz do tej sprawy. Wioletta Batóg, rzeczniczka holdingu, odpowiedziała, że orzeczenie o zalaniu telefonu zostało wydane przez autoryzowany serwis producenta, nie przez pracowników sklepu.

– Klient nie zgodził się z ekspertyzą serwisu gwaranta, wykonał ponowną ekspertyzę w nieautoryzowanym serwisie i tę ekspertyzę sąd uwzględnił. Nie chcąc przedłużać sporu, zdecydowaliśmy uznać roszczenie klienta – wyjaśniła w e-mailu do „Wyborczej”.


Źródło : http://katowice.wyborcza.pl/