Strażacy mogą zniszczyć auto zaparkowane na osiedlu, gdy ratują życie.

 


straz-pozarnaPo wybuchu w bloku w Tychach i problemach strażaków z dojazdem na miejsce, wrócił temat parkowania aut na drogach pożarowych.

Temat zastawiania dróg pożarowych wrócił po wybuchu w bloku w Tychach. Do zdarzenia doszło w ubiegłym miesiącu w jednym z mieszkań przy ulicy Dąbrowskiego, a 24-latka ucierpiała po tym, jak wybuchły opary rozpuszczalnika.

Służby ratunkowe, które pojechały na miejsce, spotkały się z pewnymi utrudnieniami, a konkretnie z autami zaparkowanymi na drodze pożarowej (grozi za to kara do 500 złotych i odholowanie pojazdu). Strażacy nie kryją, że tarasowanie dróg pożarowych to spory problem, z którym borykają się podczas akcji ratowniczo-gaśniczych.

Dla przykładu w USA strażacy nie patrzą na to, czy porysują ferrari czy lamborghini, a czasami – gdy jest taka konieczność – potrafią wybić w samochodzie szyby, by przeciągnąć strażackiego węża. Co może zrobić w takiej sytuacji polski strażak?

– Polska to nie są Stany Zjednoczone – uśmiechają się strażacy z naszego województwa, z którymi rozmawialiśmy na ten temat. – Teoretycznie mamy stan wyższej konieczności, ale później i tak musimy tłumaczyć się w sądach. Gra nie jest warta świeczki – twierdzą mundurowi.

– Podczas akcji staramy się, by nie uszkadzać samochodów – podkreśla natomiast st. kpt. Aneta Gołębiowska, rzeczniczka prasowa śląskiego komendanta wojewódzkiego PSP. – Były już nawet takie przypadki, że strażacy, jeśli tylko była taka możliwość, nawet przenosili auto. Parkowanie na drogach pożarowych to dla nas problem, ponieważ ludzie szukają miejsc parkingowych gdzie się da i później dojazd do miejsca zdarzenia jest utrudniony. Apelujemy o to, by mieszkańcy jednak zwracali na to uwagę, ponieważ może dojść do sytuacji, w której strażacy nie zdążą rozstawić sprzętu na czas – ostrzega st. kpt. Aneta Gołębiowska.

Zdaniem katowickiego adwokata Sławomira Zaremby, jeżeli kierowcy parkują w takich miejscach, to od razu powinien interweniować administrator osiedla, zarządca drogi lub administrator budynku.

– W tym przypadku nie chodzi o blokowanie koła, ale o szybkie odholowanie samochodu z drogi pożarowej – podkreśla mecenas. Dodaje, że służby działają w tzw. stanie wyższej konieczności. – Zgodnie z Kodeksem karnym, jeśli ktokolwiek w celu ratowania dobra wyższego uszkadza lub niszczy dobro o mniejszym znaczeniu, to wtedy działa w stanie wyższej konieczności, co wyłącza winę za zniszczenie mienia. Nowe przepisy nie są zatem konieczne – uważa mecenas Zaremba.


Źródło : http://www.dziennikzachodni.pl/